Jedenastu cywilów, cała kilkupokoleniowa afgańska rodzina zginęła w natowskim nalocie na zachodzie kraju - podały lokalne źródła. NATO informacje sprawdza.
Jedyny uratowany z masakry mężczyzna jest hospitalizowany i nie może mówić, relacjonuje szef rady w miasteczku Dżalrezm 30 km na zachód od Kabulu.
NATO przyznało się do przeprowadzenia akcji w regionie, ale, jak powiedział rzecznik Sojuszu, nie ma na razie informacji o śmiertelnych ofiarach cywilnych. NATO zapowiedziało jednak sprawdzenie doniesień.
Liczba ofiar rośnie, Afgańczycy się niecierpliwią
Według danych ONZ, w ostatnich dwóch latach w Afganistanie zginęło ponad 7 tys. ludzi. W większości byli to rebelianci i talibowie, ale liczba ta zawiera również setki ofiar cywilnych - w tym zabitych przez NATO i Amerykanów.
Tylko od początku tego roku w nalotach, bombardowaniach i ostrzałach zachodnich aliantów śmierć poniosło ponad 370 cywilów. Zirytowany zachodnimi pomyłkami jest nawet proamerykański prezydent Hamid Karzaj, który wezwał sojuszników do ostrożności. W przeciwnym razie, dowodził Karzaj, obecność Amerykanów i NATO w Afganistanie będzie zagrożona.
Źródło: Reuters, TVN24