Kogo pogrąży mafijny boss?

Aktualizacja:
 
Mogilewicz od lat jest poszukiwany przez FBIfbi.gov

Siemion Mogilewicz, który stał za dostawami gazu do Polski, łączy podziemie kryminalne ze światem biznesu i polityki. Jego wiedza może zaszkodzić wielu znanym postaciom, nawet z samego Kremla. Aresztowanie nietykalnego dotąd bossa sołncewskiej mafii może oznaczać prawdziwe „trzęsienie ziemi” nie tylko w Rosji.

Rosyjska prokuratura oskarżyła parę dni temu Mogilewicza o oszustwa podatkowe związane z największą rosyjską firmą sprzedaży detalicznej perfum i kosmetyków Arbat Prestige.

Ścigany przez FBI boss Sołncewa trafił za kratki pod koniec stycznia. Komandosi z rosyjskiego MSW zatrzymali go wraz z formalnym właścicielem Arbat Prestige, Władimirem Niekrasowem.

Perfumeryjny pretekst

Oficjalnie Mogilewicz nie posiada żadnych udziałów w Arbat Prestige. Ale ukraińskie media informowały, że Niekrasow jest figurantem, a prawdziwymi właścicielami sieci perfumerii są właśnie Mogilewicz i ukraiński biznesmen Dmytro Firtasz. Informację tę potwierdzili anonimowo rosyjskiemu „Kommiersantowi” dwaj biznesmeni współpracujący z Niekrasowem.

Mogilewicz to nie tylko jeden z głównych bossów rosyjskiego świata przestępczego, to także wpływowy pośrednik w handlu gazem w b. ZSRR i Europie Środkowej. Od lat było wiadomo, że przebywa w Moskwie. Operacyjni funkcjonariusze MSW przyznają, że Mogilewicz od dawna znajdował się w ich „polu widzenia” i nie wiedzą, czemu właśnie teraz padł rozkaz jego zatrzymania.

Wersja nr 1 - "gazowa"

Mogilewicza pogrążyły najprawdopodobniej jego interesy w handlu gazem. Co łączy Arbat Prestige, Mogilewicza i rosyjsko-ukraiński handel gazem? Otóż rzekomy faktyczny współwłaściciel perfumerii D. Firtasz jest także współwłaścicielem RosUkrEnergo (RUE), spółki-pośrednika mającej monopol na dostawy gazu na Ukrainę.

W całej sprawie pojawiają się nazwiska Firtasza, Fursina, brata prezydenta Ukrainy Petra Juszczenki, rosyjskich i ukraińskich polityków, byłych oficerow KGB i oczywiście Mogilewicza. FBI prowadziło w tej sprawie własne dochodzenie, podejrzewając, że boss rosyjskiej mafii wykorzystuje RUE do prania brudnych pieniędzy.

Areszt rosyjskiego mafioza może być preludium nowej wojny gazowej między Rosją a Ukrainą. Uderzenie w bossa sołncewskiej mafii dyskredytuje RosUkrEnergo i wpisuje się w ostatnie próby wyeliminowania tego pośrednika.

Kto na tym zyska? Premier Ukrainy J. Tymoszenko i forowana przez nią spółka Itera, również w samym Gazpromie są zwolennicy takiego rozwiązania.

Kto na tym straci? Rosyjscy i ukraińscy beneficjenci działalności RUE, a także... Wiktor Juszczenko.

(PRZECZYTAJ WIĘCEJ)

Wersja nr 2 - "sukcesyjna"

W zarządzie RosUkrEnergo zasiada Konstantin Czujczenko, jedna z najważniejszych postaci w Gazpromie. Ten były oficer KGB może się pochwalić bliską znajomością z Dmitrijem Miedwiediewem, przyszłym prezydentem Rosji. Studiowali razem prawo w Leningradzie. Aresztowanie Mogilewicza, który posiada unikalną wiedzę na temat półlegalnych i nielegalnych transakcji Gazpromu i jego menedżerów, można więc zinterpretować jako kolejny już atak na Miedwiediewa, szefa rady nadzorczej koncernu. Ewentualne zeznania Mogilewicza mogłyby pogrążyć Czujczenkę i, w konsekwencji, samego Miedwiediewa.

W otoczeniu Putina nie brakuje wpływowych ludzi niezadowolonych z wyboru Miedwiediewa, tym bardziej niebezpiecznych, że kontrolują większość rosyjskich struktur siłowych, z FSB na czele. Tzw. siłowicy, z szefem Łubianki Nikołajem Patruszewem i wiceszefem administracji prezydenckiej Igorem Sieczinem na czele, boją się utraty stanowisk i wpływów po zmianie warty na Kremlu.

Nie można jednak wykluczyć, że za aresztowaniem Mogilewicza stoi sam Putin, który chce w ten sposób chronić Miedwiediewa. Aresztowanie bossa mafii sołncewskiej, podobnie jak uwięzienie latem 2007 bossa mafii tambowskiej Władimira Barsukowa vel Kumarina, może być próbą czasowego „ukrycia” za kratkami ludzi, których wiedza byłaby wykorzystana przeciwko następcy Putina w najbardziej newralgicznym momencie transferu władzy na Kremlu.

(PRZECZYTAJ WIĘCEJ)

Człowiek o Siedmiu Twarzach

 
Jedno ze zdjęć Mogilewicza z zasobów FBI 

Mogilewicz prowadził interesy w wielu dziedzinach – od handlu bronią po machinacje z papierami wartościowymi. Jest związany z Sołncewem, jedną z najpotężniejszych zorganizowanych grup przestępczych nie tylko w Rosji, ale na całym świecie. "Sołncewscy" podporządkowali sobie lokalne grupy przestępcze w wielu krajach europejskich. W Polsce "wasalem" mafijnej organizacji z Moskwy stała się w latach 90-tych grupa pruszkowska. Tajemnicą poliszynela są wyjątkowo bliskie kontakty "sołncewskich" z Gazpromem.

Sam Mogilewicz jeszcze niedawno był uznawany przez ekspertów za jeden z pięciu "kryminalnych autorytetów" świata. Zaczynał jako cinkciarz w latach 70-tych, a teraz jego osobisty majątek ocenia się na miliardy dolarów (w 2005 r. rosyjska prasa pisała o 10-12 mld dolarów "zalegalizowanego" majątku). W swojej bogatej przestępczej karierze kilkanaście razy zmieniał nazwisko i jest znany pod wieloma pseudonimami, od Don Simeona i Sjewy po Don Bankira i Człowieka o Siedmiu Twarzach.

Na listę poszukiwanych przez FBI trafił za udział w machinacjach z akcjami YBM Magnex International Inc., które przyniosły inwestorom straty 150 mln dolarów. Amerykańska prasa oskarżała go o pranie pieniędzy rosyjskiej mafii w Bank of New York. Scotland Yard ściga go za pranie w brytyjskich bankach pieniędzy z handlu bronią, narkotykami i z prostytucji.

W Stanach Zjednoczonych grozi mu 390 lat więzienia i 17 mln dolarów grzywny. Ale wydany Amerykanom zapewne nie zostanie, nie tylko z powodów politycznych. Główną przeszkodą w ekstradycji może być rosyjski paszport Mogilewicza – art. 61 Konstytucji Federacji Rosyjskiej zabrania wydawania własnych obywateli innym krajom, gdzie mają zarzuty kryminalne.

Źródło: tvn24.pl, RIA Nowosti, Wremja Nowostiej, Kommiersant, Ukraine Intelligence

Źródło zdjęcia głównego: fbi.gov