Komunistyczny reżim Korei Północnej zagroził Stanom Zjednoczonym "gradem kul i pocisków na ich terytorium", jeżeli Waszyngton nie cofnie najnowszych sankcji. Pjongjang oskarża Amerykanów o prowadzenie agresywnej polityki i dążenie do konfrontacji.
"Stany Zjednoczone dla własnego dobra powinny powstrzymać się od agresywnej polityki wobec Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, jeżeli nie chcą odczuć katastrofy wojny" - ostrzegł Ludowy Komitet Obronny, na którego czele stoi przywódca kraju Kim Dzong Un. Pjongjang uważa, że sankcje są wynikiem "zatwardziałej wrogości i odrazy", jaką USA darzą Koreę Północną.
Amerykańskie sankcje, wprowadzone w zeszłym tygodniu, są wymierzone w trzy firmy oraz dziesięciu przedstawicieli północnokoreańskich władz, w tym osoby pracujące w Iranie, Syrii, Chinach, Rosji i Namibii. Amerykańskie władze podały, że decyzja ta jest reakcją "na liczne prowokacje (Pjongjangu), a zwłaszcza na cyberatak na Sony Pictures". "Sankcje zostały nałożone na podstawie absurdalnego pretekstu i pod niepoważnymi warunkami" - uznał Pjongjang.
Atak, sankcje i groźby
Po ataku hakerów na Sony Pictures, który doprowadził do odwołania premiery komedii "The Interview", niektórzy amerykańscy kongresmeni apelowali o ponowne umieszczenie Pjongjangu na czarnej liście. Tematem filmu jest zamach na przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una; Pjongjang uznał komedię za obraźliwą. Do ataku przyznali się hakerzy z grupy o nazwie Strażnicy Pokoju (GOP). Zagrozili oni też atakami, porównywalnymi z 11 września 2001 roku, jeśli film wejdzie na ekrany kin. "The Interview" miał mieć premierę w USA w okresie świątecznym. Wielkie ogólnokrajowe sieci kin zrezygnowały z wyświetlania filmu po groźbach zamachów i innych aktów przemocy ze strony hakerów, ale film został udostępniony w internecie, wszedł też na ekrany małych kin i bije rekordy popularności.
Autor: mtom / Źródło: PAP