Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oświadczył, że strategia amerykańska w wojnie z talibami powinna zostać zrewidowana. Jego zdaniem jest to konieczne wobec znacznego nasilenia aktywności rebeliantów i coraz większych strat wojsk koalicji. Nie zaproponował jednak co i jak powinno zostać zmienione.
- Doświadczenie ostatnich ośmiu lat wskazuje, że walka z talibami w wioskach afgańskich jest nieskuteczna i powoduje jedynie ofiary wśród ludności cywilnej - powiedział Karzaj podczas spotkania z przewodniczącym parlamentu niemieckiego Norbertem Lammertem.
Walczcie u sąsiada
Dodał, że zrewidowanie dotychczasowej strategii "stało się w obecnej sytuacji pilnym zadaniem". Zdaniem afgańskiego prezydenta zmniejszenie liczby cywilnych ofiar jest konieczne, aby wygrać walkę z rebeliantami.
Karzaj wyraził ponadto pogląd, że ogłoszenie przez prezydenta Obamę planu wycofania wojsk amerykańskich do lipca 2011 r. "w pewien sposób" wzmocniło morale talibów.
W ubiegły czwartek Karzaj przyjmując dowódcę wojsk amerykańskich w Iraku i Afganistanie, generała Jamesa Mattisa, oświadczył, że wojna z terrorystami powinna być prowadzona poza granicami jego kraju. Zdaniem obserwatorów, była to aluzja do baz rebeliantów w sąsiednim Pakistanie.
Stawka rośnie
Mimo niedawnego wysłania przez Waszyngton dodatkowych oddziałów, które zwiększyły liczbę żołnierzy Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie do 141 tys. ludzi, intensywność ataków dokonywanych przez talibów i innych ugrupowań islamskich wciąż wzrasta.
Według niezależnych statystyk, w tym roku zginęło w Afganistanie już 472 żołnierzy ISAF w porównaniu z 521 w całym roku ubiegłym.
Źródło: PAP, tvn24.pl