Sąd zdecydował o odłączeniu od respiratora pięciolatka. Od 7 miesięcy przebywa w szpitalu po wypadku w basenie

Źródło:
PAP, Global News, CBC
Chłopiec od siedmiu miesięcy przebywa w szpitalu dziecięcym Sainte-Justine w Montrealu
Chłopiec od siedmiu miesięcy przebywa w szpitalu dziecięcym Sainte-Justine w Montrealu
Google Earth
Chłopiec od siedmiu miesięcy przebywa w szpitalu dziecięcym Sainte-Justine w MontrealuGoogle Earth

Sąd apelacyjny w kanadyjskim Quebecu podtrzymał decyzję o odłączeniu od respiratora 5-letniego chłopca, który w czerwcu ubiegłego roku spędził pod wodą w przydomowym basenie od 15 do 20 minut. Rodzice dziecka, które od czasu wypadku przebywa w szpitalu, nie zgadzali się z opinią lekarzy i wcześniejszą decyzją o odłączeniu wspomagania oddychania, wydaną przez sąd pierwszej instancji. Sędziowie apelacyjni uznali teraz, że choć "trudna i łamiąca serce", była ona właściwa.

Chłopiec, którego nazwiska nie podano, 13 czerwca 2022 roku wpadł do przydomowego basenu swoich rodziców w Repentigny w kanadyjskiej prowincji Quebec. Po wypadku trafił na oddział intensywnej terapii szpitala dziecięcego Sainte-Justine w Montrealu. - Obawiamy się najgorszego - komentował tuż po wypadku sierżant Bruno Marier, cytowany przez Global News.

Lekarze z Sainte-Justine zauważyli po jakimś czasie, że chłopiec jest w stanie samodzielnie oddychać. Zalecili więc odłączenie od wspomagającego oddychanie respiratora. Wskazywali, że pozostawienie dziecka pod respiratorem przynosi więcej szkody niż pożytku, ponieważ jego powrót do domu umożliwiłby terapię, której nie można prowadzić w czasie intubacji.

ZOBACZ TEŻ: Znany brytyjski aktor zaginął w górach w południowej Kalifornii

Sąd wydał zgodę na odłączenie chłopca od aparatury

W listopadzie 2022 roku sąd pierwszej instancji zgodził się, by szpital, w którym przebywało dziecko, odłączył je od aparatury. The Canadian Press relacjonowała orzeczenie, w którym sędzia napisał, że rodzice wierzyli, iż "Bóg przywróci chłopca w sposób cudowny takim, jakim był, zanim wpadł do basenu".

 Szpital dziecięcy Sainte-Justine w MontrealuJHVEPhoto / Shutterstock

Rodzice sprzeciwiali się opinii lekarzy i decyzji sądu, więc skierowali sprawę do apelacji. Sąd apelacyjny orzekł jednogłośnie we wtorek 17 stycznia, że decyzja sądu pierwszej instancji, choć "trudna i łamiąca serce", była jednak właściwa. Sędziowie napisali, że "zasada zachowania życia za wszelką cenę nie jest absolutna, kiedy warunki podtrzymywania życia są nie do zaakceptowania". Według dokumentów przedstawionych sądowi, mózg chłopca został nieodwracalnie uszkodzony.

W orzeczeniu sądu apelacyjnego stwierdzono, że rokowania chłopca są złe i "nigdy nie podniesie się" po wypadku. Po odłączeniu od aparatury może żyć "co najwyżej pięć lat" - dodał sąd, cytowany przez CBC. "Odłączenie od respiratora jest jedyną możliwością stwierdzenia, czy jego (dziecka - red.) stan zdrowia umożliwia dalsze życie" - cytowała z kolei The Canadian Press.

Szpital o współpracy z rodzicami pięciolatka

Argumentując decyzję, sąd powołał się na zeznania biegłych, którzy stwierdzili, że to poważne uszkodzenia neurologiczne dziecka, a nie proces ekstubacji (polegający na usunięciu rurki intubacyjnej z dróg oddechowych - red.), zakończą jego życie.

Szpital, w którym od siedmiu miesięcy przebywa 5-latek, opublikował oświadczenie, w którym przekazał, że "z zadowoleniem" przyjął orzeczenie sądu apelacyjnego. Rzeczniczka placówki w mailu do kanadyjskiego publicznego nadawcy zaznaczyła, że "czas ekstubacji dziecka zostanie ustalony po rozważeniu życzeń rodziny". Jak dodała, szpital "pozostaje wrażliwy na tragedię, z jaką mierzy się rodzina i nadal będzie ją wspierać w trudnym czasie".

Kulisy wypadku w basenie

Stacja telewizyjna CTV News Montreal tuż po wypadku w Repentigny dotarła do sąsiadów rodziców 5-latka. Mężczyzna miał oglądać telewizję, kiedy usłyszał wołanie o pomoc sąsiada, którego syn wpadł do basenu. Para wskoczyła do zbiornika, by odnaleźć chłopca. - Woda była cała zielona, ​​mętna, pełna liści i nic nie było widać. Miałem problem z zobaczeniem moich rąk pod wodą - wspominał.

Gorączkowe poszukiwania trwały 20 minut. - To za długo, on tam był za długo - miała wykrzyczeć żona mężczyzny. Ostatecznie chłopca udało się znaleźć innemu sąsiadowi. W wyciągnięciu go z basenu pomogła policja, następnie "ratownicy medyczni rozpoczęli resuscytację" - dodawał sąsiad.

Batalia prawna rodziców Archiego Battersbee

Kilka miesięcy wcześniej w Wielkiej Brytanii Hollie Dance i Paul Battersbee, rodzice 12-letniego Archiego Battersbee toczyli batalię prawną o nieodłączenie ich syna od aparatury podtrzymującej życie. Lekarze przekonywali, że nastąpiła u niego śmierć pnia mózgu i dalsze podtrzymywanie życia nie leży w jego najlepszym interesie.

Rodzice chcieli, aby leczenie było kontynuowane, i wskazywali, że serce Archiego nadal bije, a wcześniej w pewnym momencie chwycił rękę matki. Jednak na podstawie przeprowadzonych testów lekarze uznali, że nie ma szans, by kiedykolwiek odzyskał świadomość. Sąd Najwyższy nie zgodził się na przeniesienie do hospicjum 12-latka. Odrzucając wniosek rodziców chłopca zajmująca się sprawą sędzia stwierdziła, że powinien pozostać w szpitalu, gdzie będzie mógł "odejść w pokoju". Zmarł 6 sierpnia 2022 roku.

ZOBACZ TEŻ: Kanadyjscy politycy starają się wydostać z Afganistanu byłe parlamentarzystki

Autorka/Autor:wac//am

Źródło: PAP, Global News, CBC

Źródło zdjęcia głównego: JHVEPhoto / Shutterstock