Amerykańscy dyplomaci, w tym ambasador w Syrii, zostali "przywitani" gradem kamieni i pomidorów, gdy przybyli na spotkanie z członkiem syryjskiej opozycji. Zwolennicy prezydenta Baszara el-Asada już kilka dni temu w podobny sposób zaatakowali w Damaszku ambasadora Francji.
Ambasador USA Robert Ford wraz z towarzyszącymi dyplomatami odwiedził Hasana Abdelazima, centrowego polityka syryjskiej opozycji, który jest jednym z prominentnych przeciwników dyktatora. Abdelazima sprzeciwia się rozmowom z Asadem, póki wojsko i siły specjalne nie zaprzestaną pacyfikowania zbuntowanych miast.
Nie wiadomo jaki dokładnie jest cel wizyty dyplomatów u opozycjonisty. Jednak zwolennicy prezydenta czekali na Amerykanów pod domem gdzie mieszka Abdelazima. - Dwa samochody należące do ambasady zostały uszkodzone - powiedział świadek zdarzenia.
Nieprzychylny tłum
Podobna sytuacja spotkała w ubiegłym tygodniu ambasadora Francji Erica Chevalliera, który wychodząc ze spotkania z greckoprawosławnym patriarchą Antiochii i całego Wschodu Ignacym IV został obrzucony jajkami i kamieniami. Nikt nie ucierpiał w ataku.
Wcześniej miało już miejsce kilka konfrontacji ambasadora Chevalliera z prorządowymi aktywistami w Syrii, gdy rząd Francji i Unia Europejska zażądały, aby prezydent Baszar el-Asad i jego rząd zaprzestali tłumienia z użyciem siły prodemokratycznych demonstracji.
W lipcu ambasadorzy USA i Francji pojechali do Hamy, na zachodzie Syrii, w geście poparcia dla demonstrujących przeciwko reżimowi. Ich wizyta spotkała się z ostrym sprzeciwem syryjskich władz, które oświadczyły, że takie gesty zachęcają do przemocy.
Waszyngton potępia
Biały Dom i Departament Stanu - zdecydowanie potępiły atak demonstrantów. "Próbą zastraszania dyplomaty - świadka brutalności władz syryjskich" nazwał napaść na ambasadora Roberta Forda rzecznik Białego Domu Jay Carney.
Z kolei rzecznik Departamentu Stanu Mark Toner powiedział, że "zastraszanie przez prorządowy tłum to nie jest cywilizowane zachowanie". - To niewybaczalna napaść, która odzwierciedla nietolerancję ze strony reżimu (Syrii) i jego stronników - powiedział Toner.
Dodał, że ambasador Robert Ford i jego współpracownicy wrócili bezpiecznie do ambasady. Odrzucił oskarżenia władz syryjskich, które utrzymują, że USA próbują podsycać przemoc w stosunku do syryjskich sił bezpieczeństwa.
Źródło: Reuters