Jugosłowiańskie miny niosą śmierć. Z czym od 20 lat mierzą się saperzy w Bośni?


W Bośni i Hercegowinie 20 lat po wojnie wciąż wybuchają miny. Ostatnia eksplodowała w środę, niedaleko miasta Brczko, znajdującego się obecnie w centrum walki służb ratowniczych z największą w historii powodzią na Bałkanach. Ładunki pozostałe po konflikcie w byłej Jugosławii pływają teraz swobodnie, bo Sawa zalała setki pól minowych. Gdy woda opadnie, na te tereny wraz z mieszkańcami wracającymi do zrujnowanych domów wkroczą saperzy. Z czym będą się mierzyć i dlaczego po 20 latach min w Bośni i Hercegowinie wciąż jest ponad 100 tysięcy?

Kraje byłej Jugosławii doświadczyły 20 lat temu wojny i żyjący tam dziś ludzie wciąż muszą sobie przypominać o tej tragedii. Tym razem za sprawą min, których wielkiej liczby nadal nie udało się rozbroić. Przez ostatnie lata Bośniacy wykonali ogromną pracę, odnajdując i opisując kilkadziesiąt tysięcy pól minowych zagrażających ich życiu i likwidując prawie 90 proc. z nich. Do ubiegłego tygodnia na terenach w wielu miejscach kraju, również na zalanej przez Sawę północy, oznakowanych wciąż było jednak 9416 takich miejsc. Co takiego w sobie kryją?

Tanie w produkcji, „obsiano” nimi całą Jugosławię

ONZ i Departament Stanu USA, podsumowując wojnę z lat 1992-95, stwierdziły w swoich raportach, że w trakcie konfliktu na terenie Bośni i Hercegowiny rozlokowano nawet ponad milion min przeciwpiechotnych. Liczba, którą trudno ogarnąć wyobraźnią, po 20 latach zmalała do 120 tysięcy. Dlaczego po tak długim czasie wiele ładunków wciąż nie zostało rozbrojonych? Odpowiedź jest tyleż prosta co przerażająca.

Miny używane w czasie wojny w byłej Jugosławii zyskały wielką "popularność" i znajdowały się na wyposażeniu sił serbskich, chorwackich i boszniackich (muzułmańskich), bo były tanie w produkcji.

W miastach, w dolinach rzek, w lasach, polach, a nawet na drzewach ulokowano bardzo czułe, lekkie i śmiercionośne ładunki, które trudno jest rozbroić. To dwa główne typy min przeciwpiechotnych używanych na Bałkanach oraz w czasie wojen w Afryce – w Angoli i Namibii.

Jugosłowiańskie miny

Pierwsza w fachowym języku oznaczana jest symbolem PMA-1. To ładunek skonstruowany w wojskowych fabrykach byłej Jugosławii. Jest plastikowym pudełkiem o wymiarach zaledwie 14x7x3 cm i wadze 400 gram. Ma ciemnozielony, oliwkowy kolor i zawiera w sobie aż 200 gram trotylu. PMA-1 jest niezwykle czuła i do uruchomienia jej detonatora potrzebny jest nacisk zaledwie 3-5 kg. Na taki ładunek nie trzeba nawet nastąpić, by doszło do eksplozji. W sytuacji, w której – jak obecnie – porywa go woda, łatwo sobie wyobrazić, że niesiony jej nurtem, wybucha ocierając się np. o konar drzewa lub ponton z ekipą ratunkową.

Jugosłowiańska mina PMA-1. PrzekrójOneStepBeyond

Drugi rodzaj miny to PMA-2. Lżejszy (135 gram) i mający w sobie 100 gram trotylu. To ładunek, który w byłej Jugosławii zyskał wymowne określenie „pasztet”. Ma cylindryczną budowę, a jego średnica wynosi zaledwie 68 mm, gdy wysokość 61 mm. Nacisk potrzeby do uruchomienia detonatora w przypadku PMA-2 jest nieco większy (7-15 kg).

Jugosłowiańska mina PMA-2. PrzekrójOneStepBeyond

Oba typy min mają minimalne ilości elementów metalowych. Składają się głównie z plastiku i aluminium. To m.in. dlatego woda, która je porywa, wcale nie musi ich unieszkodliwiać. Miny te mają nawet 50-letnią trwałość, a po osuszeniu z reguły znów są sprawne.

Trzeci rodzaj min używany w czasie wojny w byłej Jugosławii to TMRP-6 – mina przeciwczołgowa. Ma znacznie większą masę (7,2 kg), a nacisk potrzebny do jej uruchomienia to już 150-360 kg. Ładunek w niej umieszczony to 5,1 kg trotylu. Taka mina – choć zdecydowanej większości z nich już się pozbyto – też mogła się znaleźć w nurtach Sawy.

Saperzy na polach minowych

W Bośni i Hercegowinie saperzy zneutralizowali od 1995 r. 900 tys. min tych trzech typów. To statystycznie prawie 1000 takich ładunków tygodniowo, nieprzerwanie od prawie dwóch dekad, dlatego też mówienie o opieszałości Bośniaków w realizowaniu tego zadania wydaje się nie na miejscu. Do ubiegłego tygodnia, nim północ kraju znalazła się pod wodą, specjaliści mieli na swoich mapach oznaczonych 9416 pól minowych. Jeszcze dwa lata temu było to ponad 10,5 tys. takich terenów. Oznacza to, że tygodniowo w ostatnim czasie Bośniacy likwidowali średnio 10 pól minowych.

Pokazuje to niewiarygodną skalę problemu, ale też zaangażowania w jego rozwiązanie, uwypuklając jednak równocześnie główny aspekt pracy związanej z rozminowywaniem kraju. Saper, podejmując się zadania, w którym naraża własne życie, może pracować w warunkach najwyższego stresu najwyżej cztery godziny dziennie, badając teren nieprzekraczający powierzchnią 200-300 mkw.

Pola minowe i przybliżone granice obszaru znajdującego się obecnie pod wodą w Bośni i Hercegowinie, Serbii i ChorwacjiUniversity of Missouri

Bośnia i Hercegowina ma odpowiednich ludzi, ma sprzęt, ma też setki przeszkolonych do tych zadań psów, które w trudno dostępnych miejscach są nieodzowne do pracy w poszukiwaniu min.

Gdy opadnie woda, ryzyko wypadków spowodowanych ich wybuchem jednak gwałtownie wzrośnie. Wraz z ekipami niosącymi pomoc, ratownikami i wojskiem do swoich zniszczonych domów (zalanych zostało 100 tys. gospodarstw) wrócą setki tysięcy ludzi. Nikt nie może wykluczyć, że miny pływające teraz swobodnie po obszarach, jakie znów zasiedlą ludzie, nie znajdą się pod stertami gruzów, w samych budynkach i na podwórzach wokół posesji.

BiH: Czerwone obszary - zlokalizowane pola minowe; niebieskie obszary - pola, na których miny rozbrojono (stan z 2007 r.)wikimedia.org

O TYM, CO SIĘ DZIEJE NA BAŁKANACH DOWIESZ SIĘ TEŻ OGLĄDAJĄC KANAŁ TVN24 BIZNES I ŚWIAT ORAZ CZYTAJĄC PORTAL TVNMETEO.PL.

Autor: Adam Sobolewski\mtom / Źródło: tvn24.pl