W tym kraju są miliony pustych domów. Wiele trafi teraz na sprzedaż po okazyjnej cenie

Źródło:
New York Times
Zatłoczone ulice Tokio
Zatłoczone ulice TokioReuters Archive
wideo 2/4
Zatłoczone ulice TokioReuters Archive

Do 2033 roku ponad jedną trzecią domów w Japonii mogą stanowić pustostany, tzw. akiya. Już dziś szacuje się, że jest ich ponad 11 milionów. Japończycy niechętnie sprzedają nieruchomości po zmarłych bliskich, dlatego wolą pozostawić je niezamieszkałymi. Nie chcą też ich burzyć. - Jeśli wszyscy byśmy tak robili, stracilibyśmy japońską kulturę - twierdzi jedna z rozmówczyń "New York Timesa". Lokalne i krajowe władze chcą jednak odwrócić ten trend.

Z ostatniego rządowego spisu nieruchomości z 2018 roku wynikało, że w Japonii stoi około 8,5 mln pustych domów, co stanowiło około 14 proc. wszystkich nieruchomości w kraju. Eksperci szacują jednak, że liczba pustostanów, znanych jako akiya, stale rośnie. Z obliczeń Nomura Research Institute wynika, że dziś niezamieszkałych domów jest już ponad 11 mln, a do 2033 roku będą stanowić ponad 30 proc. wszystkich japońskich domów.

ZOBACZ TEŻ: Wychodzą z domu raz na pół roku. W tym kraju żyje tak już 1,5 miliona ludzi

Akiya. Japończycy zostawiają puste domy

Skąd taka duża liczba niezamieszkanych nieruchomości w kraju liczącym 125 mln ludzi? Według "New York Timesa" wynika to m.in. z uwarunkowań historyczno-kulturowych. Niektórzy Japończycy nie chcą np. sprzedać rodzinnej ziemi po zmarłym bliskim ze względu na szacunek do niego, pozostawiając tym samym niezamieszkały dom. - Na obszarach wiejskich wśród właścicieli akiya istnieje tradycja życia w domu i na (swojej) ziemi z pokolenia na pokolenie. Dlatego nawet jeśli rodziny wyprowadzą się do miasta, nie pozbędą się akiya tak łatwo - zauważył prof. Kazunobu Tsutsui z Tottori University w rozmowie z "NYT".

- W wielu przypadkach rodzice umierają, nie określiwszy wcześniej swojej woli co do tego, co ma się stać z domem rodzinnym, albo chorują i trudno jest im rozmawiać o takich sprawach. Wtedy dzieci czułyby się winne, pozbywając się domu i często decydują się na pozostawienie go niezamieszkałego - wskazuje z kolei Takamitsu Wada, który doradza rodzinom w sprawach dotyczących akiya.

ZOBACZ TEŻ: 500 dolarów dla samotników. Pierwszy kraj chce płacić młodym ludziom, by wychodzili z domu

Władze wprowadzają dodatkowe opłaty za pustostany

Japońskie władze, zarówno na poziomie lokalnym, jak i krajowym, chcą jednak odwrócić ten trend. - Niezadbane akiya mogą niszczyć krajobraz, a także zagrażać życiu i mieniu mieszkańców, jeśli się zawalą - wskazał Kazuhiro Nagao, urzędnik z miasta Sakata. - Częściowo dofinansowujemy rozbiórki, zbieramy raporty od stowarzyszeń sąsiedzkich dotyczące akiya i staramy się uświadamiać właścicielom problem - dodał.

Jak przypomniał w rozmowie z "NYT" Akira Daido z Nomura Research Institute, niedawno w Japonii wprowadzono prawo, które zezwala lokalnym władzom na podnoszenie podatku od zaniedbanych nieruchomości, jeśli ich właściciel kilkukrotnie zignorował prośbę o konserwację budynku lub zburzenie go. W dodatku w lutym tego roku władze miasta Kioto jako pierwsze w Japonii zdecydowały - za zgodą rządu centralnego - że będą nakładać dodatkowy podatek na osoby, które zostawiają domy puste na długi czas. W Kioto znajduje się około 15 tys. akiya.

ZOBACZ TEŻ: "Teraz albo nigdy". Japonia "jest na skraju niezdolności do funkcjonowania jako społeczeństwo"

Inne z pustostanów trafiają na sprzedaż, a w znalezieniu nabywców lokalnym władzom często pomagają prywatne firmy, np. agencja Akiya & Inaka z Tokio. Jedną z nieruchomości, którą firma próbuje sprzedać, jest posiadłość 85-letniego Takahiro Okady i jego żony Reiko, którą jeszcze do zeszłego roku wynajmowali, ale dotychczasowy lokator wyprowadził się, a dzieci małżeństwa nie są zainteresowane zamieszkaniem w domu. - Każdy japoński agent nieruchomości, z którym rozmawialiśmy, radził nam zburzyć ten budynek. Jeśli wszyscy byśmy tak robili, stracilibyśmy japońską kulturę - stwierdziła Reiko.

W niektórych przypadkach gminy decydują się też na przejęcie akiya oraz wystawienie jej na sprzedaż. Tak było w przypadku jednego z domów niedaleko Tokio, którego dziedziczenia odmówiła rodzina pewnej zmarłej osoby. Decyzję o zakupie nieruchomości podjął Australijczyk Jaya Thursfield, który wraz z żoną Chihiro, z pochodzenia Japonką, i dwójką dzieci, przyjechał do Kraju Kwitnącej Wiśni z Londynu. - Nigdy nie byłoby nas stać na dom tej jakości i wielkości, gdyby to nie była akiya. A w związku z tym, że Japończycy nie lubią domów 'z drugiej ręki', obcokrajowcy, gdy widzą dom, który jest tani, są bardziej skłonni do jego renowacji według własnych gustów i budżetu - powiedziała Chihiro w rozmowie z "NYT". Rodzina zakupiła dom za około 23 tys. dolarów, a kolejne 150 tys. wydała na jego remont.

Autorka/Autor:pb//az

Źródło: New York Times

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock