Goście Jana Niedziałka w Debacie TVN24+ "Motoryzacja po chińsku" dyskutowali o tym, jak chińskie samochody zdobywają zachodnie rynki.
O tym, czym różnią się od pojazdów z innych azjatyckich krajów, jaką rolę odegra motoryzacja w budowaniu globalnej pozycji Chin, ale nie tylko, debatowali: Konrad Popławski, kierownik działu ekonomicznego Ośrodka Studiów Wschodnich, Maciej Mazur, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności i prezydent e-mobility Europe, Michał Wekiera, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego oraz Maciej Michałek, specjalista ds. Azji z portalu tvn24.pl.
Chińczycy "zbudowali coś, co niektórzy budowali kiedyś przez 10 lat"
Michał Wekiera zwrócił uwagę, że chińskie samochody sprzedają się coraz lepiej, a firmom z tego państwa udało się zdobyć "prawie sześcioprocentowy udział w rynku", co oznacza, że w dwa lata Chińczycy "zbudowali coś, co niektórzy budowali kiedyś przez 10 lat".
- Rynek polski generalnie ciągle jest rynkiem, w którym cena odgrywa bardzo istotną rolę, więc jeżeli pojawił się produkt tańszy (...), który zainteresował potencjalnego konsumenta, to z pewnością stał się niezwykle konkurencyjny - podkreślił.
"Brutalna konkurencja" między chińskimi producentami samochodów
Konrad Popławski zaznaczył, że Chiny "to nie jest typowy komunistyczny kraj". - To jest taka hybryda komunizmu i kapitalizmu - dodał. Wyjaśnił, że pozytywnie na produkcję w Chinach, zaczerpnięte z systemu komunistycznego, wpływają państwowe subsydia czy długoterminowe plany, a z kapitalistycznego - "brutalna konkurencja".
- Część tych firm jest prywatna, część tych firm jest państwowa, ale one wszystkie ze sobą brutalnie konkurują. Partia narzuca coraz wyższe cele, dochodzi tam do wojny cenowej - tłumaczył. Zwrócił też uwagę na nadprodukcję, która zmusza producentów do szukania nowych rynków, w tym tych w państwach zachodnich.
- W związku z tym te firmy, wiedząc, że partia tak naprawdę na końcu wybierze może pięć, sześć marek, które przetrwają, wiedzą, że muszą się spieszyć, muszą osiągnąć sukces międzynarodowy i pokazać, że to one powinny być wśród tych kilku dużych czempionów, którzy zostaną i zdominują świat - wyjaśnił ekspert OSW.
"Decyduje partia"
- W Chinach nie siły rynkowe decydują o tym, kto, co i gdzie inwestuje, tylko partia. Nie jacyś sprytni geniusze biznesu wytyczają nowe kierunki, gdzie chińska gospodarka zmierza, tylko partia. Partia decyduje o tym, co się w chińskiej gospodarce dzieje i partia jest odpowiedzialna za to, że te samochody wjechały na polskie drogi - podkreślił Maciej Michałek.
Zwrócił przy tym uwagę, że "proces doganiania" i na końcu "przeganiania" Zachodu przez chińską motoryzację de facto trwa już prawie 50 lat. Jak przypomniał, zaczęło się od tego, że zagraniczne marki zachodnie i wschodnie weszły na rynek chiński i korzystały z chińskiej siły roboczej pod warunkiem łączenia się z chińskimi producentami samochodów, którzy wówczas "nie mieli żadnego znaczenia rynkowego".
Jak wyjaśniał Michałek, tak stworzone "spółki joint venture znacząco ułatwiły wyprowadzanie technologii, know-how, zarządzania łańcuchami dystrybucji, zarządzania samymi fabrykami". - Całą tę wiedzę, którą przez sto lat inne marki zbierały, Chińczycy sobie przyspieszyli w ten sposób wyprowadzenie jej - zaznaczył. Pozwoliło im to na - jak mówił - "zrobienie w pełni chińskich kopii zachodnich fabryk, tam szlifowanie swoich kopii samochodów, żeby później prześcignąć oryginał i wreszcie zacząć budować własne samochody".
"Wojna cenowa", jakiej świat motoryzacyjny "nie widział od dekad"
- Zapominamy o tym, że to są naprawdę dobre samochody. (...) To jest już coraz bardziej wybór, który kieruje się rozumem. Oczywiście portfel jest kluczowy i te 30-40 tysięcy średnio niższej ceny, jaką my w Polsce płacimy za nowy samochód chiński (w porównaniu do - red.) samochodu innej produkcji - uzupełnił Mazur.
Jak powiedział, "podstawą jest technologia".
Mazur wskazał też, że producenci motoryzacyjni na chińskim rynku muszą rywalizować ze sobą w taki sposób, że w państwie tym jest "wojna cenowa, jakiej świat automotive nie widział od dekad", a która polega na oferowaniu coraz niższych cen. Konrad Popławski, aby zobrazować skalę tej "wojny", powiedział, że cena katalogowa tego samego modelu samochodu Volkswagena "w Chinach jest trzy razy niższa niż w Europie".
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Tricky_Shark/Shutterstock
Temat: Gospodarka Chin