Są wyjątkowo brutalni i posłuszni władzy. Jeden z "tituszków" najwyraźniej wpadł w ręce demonstrantów w Kijowie, a fotograf uwiecznił moment, gdy aktywiści wypuszczają go, by poszedł "do swoich".
"Tituszki" to grupki młodych ludzi w strojach sportowych, którzy od początku antyrządowych protestów na Ukrainie wspierają rząd i prezydenta Wiktora Janukowycza. Termin "tituszko" pochodzi od nazwiska chuligana, który wiosną 2013 roku na oczach milicji pobił dwójkę dziennikarzy.
Grupki takich młodocianych zwolenników władzy nie stronią od siłowych rozwiązań wobec przeciwników Janukowycza, co - jak podkreśla opozycja - spotyka się nie tylko z życzliwą obojętnością władz, ale nawet z ich poparciem.
"Dresiarze" często pojawiają się bowiem w tych samych miejscach i w tym samym czasie co siły specjalne milicji. Tylko w poniedziałek w Czerkasach, Sumach, Dniepropietrowsku i Zaporożu demonstranci rozganiani byli nie tylko przez milicję, ale właśnie i "tituszków".