W kolejnych atakach w Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu Jordanu zginęło w piątek dwóch Palestyńczyków, a siedmiu izraelskich żołnierzy zostało rannych.
W piątek rano w Jerozolimie Palestyńczyk chciał staranować samochodem żołnierzy stojących na przystanku autobusowym, po czym został zabity przez Izraelczyka - cywila. W wyniku tego zdarzenia dwóch żołnierzy przewieziono do szpitala.
Parę godzin później w rejonie Hebronu na Zachodnim Brzegu inny Palestyńczyk ranił pięciu izraelskich żołnierzy, wjeżdżając w nich samochodem, po czym także został zastrzelony.
Spirala przemocy
Ataki Palestyńczyków na Izraelczyków nie ustają. Najczęściej dokonywane są z użyciem ostrych narzędzi, a także pojazdów.
Od początku października w zamachach zginęło kilkunastu Izraelczyków. Według palestyńskiego resortu zdrowia zginęło też ok. 90 Palestyńczyków; większość z nich stanowili zamachowcy, których - jak informuje strona izraelska - zastrzelili funkcjonariusze izraelskich sił bezpieczeństwa bądź cywile. Ponad 20 Palestyńczyków zginęło w starciach z izraelskimi żołnierzami.
Tę najnowszą falę przemocy wywołała eskalacja sporu o dostęp muzułmanów i żydów do obiektów sakralnych na Wzgórzu Świątynnym w starej części Jerozolimy. Znajdują się tam pozostałości obu żydowskich świątyń z czasów biblijnych, natomiast dla muzułmanów jest to miejsce, z którego Mahomet odbył podróż do nieba.
Religijne tło sporu
Oliwy do ognia dolały nieoficjalne doniesienia ze strony palestyńskiej, że Izrael usiłuje zmienić religijne status quo Wzgórza Świątynnego.
W pobliżu znajdującego się tam meczetu Al-Aksa zakazane jest odprawianie modlitw innych niż muzułmańskie, jednak Palestyńczycy pozostają nieufni wobec intencji Izraela z powodu częstszych w ostatnich latach wizyt składanych na Wzgórzu przez religijnych aktywistów żydowskich i ultranacjonalistycznych polityków izraelskich.
Autor: mm / Źródło: PAP