Wstępne wyniki wyborów w Izraelu. Były premier Benjamina Netanjahu utrzymuje się na prowadzeniu

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Partia Likud byłego premiera Benjamina Netanjahu prowadzi po wtorkowych wyborach parlamentarnych w Izraelu - poinformowała w środę izraelska Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu 62 procent głosów. Według najnowszych przewidywań koalicja popierająca Netanjahu może liczyć na 69 miejsc w 120-osobowym Knesecie.

Wbrew ostatnim przedwyborczym sondażom, exit poll opublikowane zaraz po zamknięciu lokali wyborczych oraz wyniki częściowe pokazują, że Benjamin Netanjahu będzie w stanie stworzyć większościowy rząd, popierany przez partie skrajnie nacjonalistyczne i ultraortodoksyjne. Obecnie, po przeliczeniu 62 procent oddanych głosów, może liczyć na 69 miejsc w 120-osobowym Knesecie.

Przewiduje się, że odchodząca koalicja pod przewodnictwem premiera Jaira Lapida zdobędzie 54-55 mandatów.

Niewiele poniżej progu wyborczego 3,25 procent- z poparciem sięgającym 3,17 procent- znajduje się lewicowa partia Merec. Pod progiem wyborczym plasują się również arabskie partie Raam i Balad. Brak reprezentacji tych trzech partii w parlamencie - ocenił Times of Israel - wzmocni pozycję Netanjahu i ułatwi mu utworzenie rządu. Portal zaznaczył, że obecne prognozy prawdopodobnie ulegną zmianie, gdy przeliczonych zostanie więcej głosów napływających z różnych regionów Izraela.

Były to piąte w ciągu niespełna czterech lat wybory parlamentarne w Izraelu. Jeżeli wstępne wyniki zostaną potwierdzone oficjalnie, oznaczać to będzie, że Netanjahu wróci do władzy i być może zakończy trwający trzy i pół roku impas polityczny w Izraelu.

Lapid i Netanjahu czekają na ostateczny wynik wyborów

- Nic jeszcze nie wiadomo, dopóki liczone są głosy - powiedział we wtorek premier Izraela Jair Lapid po ogłoszeniu wyników sondaży exit poll.

- Dzisiaj, dzięki Bogu, Religijny Syjonizm przeszedł do historii - powiedział lider nacjonalistycznego sojuszu Religijny Syjonizm Becalel Smotricz podczas spotkania powyborczego. - Udało nam się obalić zły rząd i z bożą pomocą stworzymy rząd żydowski, nacjonalistyczny i syjonistyczny - dodał polityk, od którego poparcia będzie zależeć powstanie ewentualnego gabinetu Netanjahu.

Jego polityczny partner i jednocześnie najbardziej kontrowersyjny bohater kampanii wyborczej Itamar Ben Gwir wyraził nadzieję, że "oto nadszedł czas, by powrócić do bycia panami we własnym domu".

Ben Gwir, który nazywany jest przez media "podżegaczem", konsekwentnie nawołuje do przemocy wobec Palestyńczyków, a także ich deportacji z Izraela.

- Exit polls to dobry początek, ale nie są to prawdziwe liczby - tak skomentował obecne szacunki Netanjahu. Pomimo uzasadnionej niepewności, zwolennicy najpopularniejszego polityka w kraju podekscytowani skandowali "Bibi powraca!" i "Bibi, król Izraela" na wieczorze wyborczym.

Jaki będzie układ politycznej sceny w Izraelu?

Powrót do władzy Netanjahu może zależeć jednak od skrajnie prawicowej partii Ocma Jehudit (hebr. Żydowska Siła) Itamara Ben Gwira, która należy do bloku Religijnego Syjonizmu i jest jedną z najbardziej fanatycznych grup w kraju. Zyskujący coraz większą popularność Ben Gwir opowiada się za wypędzeniem "nielojalnych" Arabów z Izraela i terytoriów okupowanych oraz wzywa Izrael do zaanektowania całego Zachodniego Brzegu zamieszkanego przez około trzy miliony Palestyńczyków.

Autorka/Autor:momo, mjz //kab, now

Źródło: PAP