Premier Izraela Benjamin Netanjahu za "oburzającą" uznał sobotnią wypowiedź Mateusza Morawieckiego. Polski premier, zapytany o zbrodnie popełnione podczas II wojny, stwierdził, że wśród "sprawców" byli także Żydzi. Na słowa szefa izraelskiego rządu odpowiedziała w specjalnym oświadczeniu Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
"Słowa polskiego premiera tutaj w Monachium (podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa - red.) są oburzające. Jest problem niezrozumienia historii i braku wrażliwości na tragedię naszego narodu” – oświadczył na Twitterze Benjamin Netanjahu i zapowiedział, że "wkrótce porozmawia" z Morawieckim.
The Polish Prime Minister\\\\\\\\\\\\'s remarks here in Munich are outrageous. There is a problem here of an inability to understand history and a lack of sensitivity to the tragedy of our people. I intend to speak with him forthwith. pic.twitter.com/ZBNxdpn3hO
— PM of Israel (@IsraeliPM) 17 lutego 2018
"Jaki jest przekaz, który chce pan przekazać całemu światu?"
Podczas sobotniego panelu dotyczącego przyszłości Europy, w którym uczestniczył Morawiecki, dziennikarz "New York Timesa" zapytał o nowelizację ustawy o IPN.
Mężczyzna przedstawił historię swojej matki, która - jak mówił - urodziła się w Polsce, a w trakcie II wojny światowej wielu członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków jako ukrywający Żydów.
- Po wojnie moja matka przyrzekła, że nigdy więcej nie będzie mówić po polsku, że nie powie nawet jednego słowa w tym języku. Jeśli dobrze rozumiem, po uchwaleniu tej ustawy byłbym uznany za przestępcę w pańskim kraju ze względu na to, co mówię - pytał.
- Jaki jest cel, jaki jest przekaz, który chce pan przekazać całemu światu? Bo reakcja jest zupełnie odwrotna i przez to jeszcze większa uwaga jest poświęcona tym straszliwym zbrodniom - mówił dziennikarz.
Przez 50 lat po wojnie nie mogliśmy bronić się
- Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy (PAP początkowo użyła słowa "zbrodniarze"; premier - angielskiego "perpetrators" - red.). Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, czy ukraińscy, nie tylko niemieccy - odpowiedział szef polskiego rządu.
[Ten fragment wystąpienia w wersji oryginalnej: It’s extremely important to first understand that, of course, it’s not going to be punishable, not going to be seen as criminal to say that there were Polish perpetrators, as there were Jewish perpetrators, as there were Russian perpetrators, as there were Ukrainian (ones), not only German perpetrators - red.]
Morawiecki podkreślił jednocześnie, że w minionym roku polskie ambasady musiały wielokrotnie reagować, jeśli chodzi o wyrażenie "polskie obozy śmierci" czy "polskie obozy koncentracyjne".
- Szanowni państwo, nie było czegoś takiego jak polskie obozy śmierci. Nie było polskich obozów koncentracyjnych, były niemieckie, nazistowskie obozy koncentracyjne - podkreślił Morawiecki. - Sam fakt, że musimy to wyjaśniać dzisiaj, bierze się z naszej historii. Przez 50 lat po II wojnie światowej nie mogliśmy bronić się w tej kwestii. W tym czasie nie było polskiego niepodległego państwa - dodał.
"Głos premiera nie negował Holokaustu"
W nocy z soboty na niedzielę specjalnie oświadczenie wydała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.
"Głos Premiera Mateusza Morawieckiego w dyskusji w Monachium w najmniejszym nawet stopniu nie służył negowaniu Holokaustu ani obciążaniu Żydowskich Ofiar jakąkolwiek odpowiedzialnością za niemieckie ludobójstwo" - napisała Kopcińska.
Dodała, że szef polskiego rządu "wielokrotnie i zdecydowanie sprzeciwiał się zaprzeczaniu niewyobrażalnemu ludobójstwu, jakim była Zagłada europejskich Żydów, jak również wszelkim przejawom antysemityzmu".
"Słowa wypowiedziane przez Premiera RP należy interpretować jako wezwanie do szczerego mówienia o zbrodniach popełnianych na Żydach – zgodnie z faktami i bez względu na narodowość tego, kto w konkretnym przypadku ich dokonał, brał w nich udział lub się do nich przyczynił" - napisała w oświadczeniu Kopcińska.
Rzeczniczka rządu podkreśliła, że każdy przypadek dotyczący Holokaustu musi być oceniany indywidualnie, a "żaden pojedynczy akt niegodziwości nie może obciążać odpowiedzialnością całych podbitych i zniewolonych narodów".
"Jednocześnie oszczerstwem, z którym należy odważnie i zdecydowanie walczyć, są wszelkie próby zrównywania czy mieszania niemieckich organizatorów i sprawców zbrodni z narodami Ofiar, w szczególności narodem żydowskim, romskim i polskim, które padły ofiarą straszliwych prześladowań i mordów ze strony Niemców" - podsumowała Kopcińska.
Ustawa, który wywołała kontrowersje
6 lutego prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN. W trybie kontroli następczej skierował nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli ustawy o IPN w sposób nieuprawniony ograniczona oraz by TK zbadał kwestię tzw. określoności przepisów prawa.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Nowela ustawy o IPN - która wejdzie w życie 1 marca - wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela, USA i Ukrainy. Rozczarowanie decyzją prezydenta Dudy o jej podpisaniu wyraził sekretarz stanu USA Rex Tillerson.
Zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Izraela, został powołany zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Na czele zespołu stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki.
Autor: tmw,pk//rzw / Źródło: PAP, TVN24