Reforma sądownictwa w Izraelu "rozdziera naród". Elita służb bezpieczeństwa i wojska pisze do Netanjahu 

Źródło:
PAP

Kilkudziesięciu byłych najwyższych rangą funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa Izraela, w tym Mossadu i Szin Bet, a także dowódcy wojskowi, wystosowali list do premiera Benjamina Netanjahu, wzywając go do wstrzymania prac nad reformą sądownictwa. Sygnatariusze poparli bezprecedensowy protest rezerwistów sił powietrznych. W sobotę wieczorem na ulice całego kraju wyszło pół miliona protestujących obywateli.

W liście elita służb bezpieczeństwa i sił zbrojnych Izraela obarczyła Benjamina Netanjahu "bezpośrednią odpowiedzialnością" za sytuację, która poważnie szkodzi bezpieczeństwu kraju. Sygnatariusze oskarżyli też premiera o "całkowite ignorowanie szkód dla izraelskiej demokracji" spowodowanych forsowaniem kontrowersyjnej reformy.

Projekt ustawy "burzy fundamenty izraelskiego społeczeństwa, rozdziera naród, demontuje IDF (Siły Obronne Izraela - red.)" - napisano w liście ."Proces legislacyjny narusza umowę społeczną, która obowiązywała przez 75 lat między tysiącami dowódców i żołnierzy rezerwy" - dodano. Zawieszenie przez rezerwistów ich ochotniczej służby wojskowej autorzy nazwali "obroną izraelskiej demokracji w ramach narodowej odpowiedzialności".

Wśród sygnatariuszy listu jest trzech byłych szefów IDF, w tym były premier Ehud Barak, pięciu byłych szefów Mossadu, byli dyrektorzy Szin Bet, kilku byłych komisarzy policji i szefowie służb więziennych oraz wielu generałów.

Przedstawiciel rządu o "największej szkodzie dla bezpieczeństwa i demokracji"

Wysoki rangą przedstawiciel rządzącej koalicji, pragnący zachować anonimowość, odnosząc się do listu, przekazał mediom, że "największą szkodą dla bezpieczeństwa i demokracji Izraela byłoby podporządkowanie rządu i Knesetu dyktatowi armii".

Zapewnił, że "wysiłki zmierzające do osiągnięcia porozumienia w sprawie reformy będą kontynuowane do ostatniej chwili", ale "w przypadku braku porozumienia ustawa zostanie przyjęta zgodnie z planem".

Bunt rezerwistów

W piątek 1142 rezerwistów izraelskich sił powietrznych, w tym ponad 400 pilotów, wystosowało pismo, w którym zapowiadają, że zawieszą ochotniczą służbę w rezerwie w proteście przeciwko zmianom w systemie sądowniczym.

Setki rezerwistów z innych oddziałów wojskowych również zapowiedziało, że nie będą dłużej pełnić służby ochotniczej. Połowa izraelskich pilotów wojskowych to żołnierze rezerwy, a ich absencja jest postrzegana jako ograniczenie gotowości bojowej kraju.

Apel byłego szefa Mosadu i byłego doradcy Netanjahu

To niejedyne głosy za wstrzymaniem prac nad ustawą.

Nawet jeśli reforma sądownictwa jest "słuszna i uzasadniona" to jest przeprowadzana w sposób, który "zagraża bezpieczeństwu narodowemu państwa Izrael w bezpośredniej perspektywie czasowej" - napisał Jossi Cohen, były szef Mosadu i były doradca premiera Benjamina Netanjahu, w artykule opublikowanym w niedzielę w dzienniku "Jedi’ot Acharonot".

Izraelskie media podkreślają, że wypowiedź Cohena, który zakończył swoją kadencję na stanowisku szefa Mossadu w 2021 roku, jest szczególnie warta odnotowania, ponieważ jest on uważany za osobę bliską Netanjahu. W przeszłości spekulowano, że premier postrzega go jako potencjalnego następcę.

Spór o reformę sądownictwa. Ostateczna debata w parlamencie

Spór, który wstrząsa Izraelem od pół roku, wkroczył w kluczową fazę. W niedzielę rozpoczęła się ostateczna debata nad ustawą ograniczającą prawo Sądu Najwyższego do uchylania takich decyzji rządu, które sędziowie uznają za "nieracjonalne", tj. nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego. Ostateczne głosowania spodziewane są w poniedziałek.

Opozycja postrzega zmiany forsowane przez rząd jako zagrożenie dla demokracji. Netanjahu i jego sojusznicy argumentują, że nowe prawo przywróci równowagę pomiędzy organami władzy, gdyż - przekonują - wymiar sprawiedliwości ma zbyt duże kompetencje.

Masowe protesty w całym kraju

W sobotę wieczorem na ulice całego kraju wyszło pół miliona Izraelczyków, by w oczekiwaniu na rozstrzygające głosowanie w parlamencie zaprotestować przeciwko kontrowersyjnej reformie sądownictwa. Kumulacją sobotnich protestów było przybycie do Jerozolimy dziesiątków tysięcy demonstrantów, którzy zgromadzili się w pobliżu Knesetu.

Grupa, która na początku marszu składała się z kilkuset osób, po dotarciu do Jerozolimy, liczyła wedle szacunków policji 40 tysięcy, natomiast organizatorzy utrzymują, że było ich 90 tysięcy. Część z nich rozbiła namioty w pobliżu Knesetu i ogłosili, że będą nazywać obóz Twierdzą Demokracji i że planują pozostać tam do odwołania.

Do masowych demonstracji doszło również w 150 miejscach w całym kraju, przy czym tradycyjnie najwięcej ludzi - 170 tysięcy - zgromadziło się w Tel Awiwie.

Co mówią uczestnicy protestów w Izraelu

Przed Knesetem jeden z demonstrantów, nauczyciel, który dołączył do marszu kilka kilometrów przed Jerozolimą, powiedział, że demonstracje są ważne, ale ostatecznie o wyniku sporu zadecyduje armia. Wyraził przekonanie, że jest prawdopodobne, iż koalicji uda się przeforsować część reform w najbliższych dniach, ale - jak to ujął - będzie to "początek końca Netanjahu".

Inna uczestniczka wiecu przed parlamentem, studentka z Tel Awiwu, która pomimo uporczywego upału pokonała z grupą przyjaciół z uczelni 70-kilometrowy dystans dzielącą oba miasta, powiedziała, że "dziś stawką jest przyszłość Izraela i to, czy nasz kraj nadal będzie demokratyczny, jesteśmy tu, by zaprotestować przeciwko reformie, która zmieni ustrój naszego kraju".

Przed siedzibą Knesetu można było również spotkać zwolenników zmian. Jeden z nich powiedział, że przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi w Izraelu panowała zgoda co do tego, że system sądownictwa wymaga reformy, a porażka opozycji sprawiła, że temat został upolityczniony. Na pytanie, dlaczego tak wielu rezerwistów sprzeciwia się zmianom i odmawia służby ochotniczej w wojsku, co według ekspertów stanowi zagrożenie dla obronności kraju odpowiedział, że ostatecznie, bez względu na to, jaka decyzja w najbliższych dniach zostanie podjęta, wszyscy żołnierze to patrioci kochający Izrael, a spór o reformę nie będzie miał wpływu na bezpieczeństwo kraju.

Autorka/Autor:momo//rzw

Źródło: PAP