"Seria błędów". Izraelska armia tłumaczy, dlaczego ostrzelano humanitarny konwój

Źródło:
Jerusalem Post, Reuters, PAP
Zniszczony samochód z logo World Central Kitchen
Zniszczony samochód z logo World Central KitchenReuters
wideo 2/2
Zniszczony samochód z logo World Central KitchenReuters

Portal "Jerusalem Post", powołując się na informacje wojska, rekonstruuje krok po kroku zdarzenia poprzedzające ostrzelanie konwoju humanitarnego World Central Kitchen w Strefie Gazy. Organizacja, której członkiem był między innymi zabity Polak Damian Soból, żąda utworzenia niezależnej komisji, która zbada okoliczności ataku.

Jak podaje portal "Jerusalem Post", powołując się na oświadczenie izraelskiego wojska, przed atakiem na humanitarny konwój w Strefie Gazy jednostka dronów zarejestrowała "kilka podejrzanych działań" oraz "terrorystę Hamasu wspinającego się na jedną z ciężarówek i strzelającego w powietrze".

Według Sił Obronnych Izraela (IDF) taka taktyka jest szeroko rozpowszechniona i Hamas wykorzystuje ją do wysyłania sygnałów dotyczących swojej aktualnej pozycji.

CZYTAJ: Lecą głowy w izraelskiej armii. IDF wydało komunikat

Następnie - jak pisze "Jerusalem Post" - konwój miał się rozdzielić, a potem samochody konwoju miały wjechać do hangaru. Nie było wiadomo, kto może znajdować się w tych pojazdach.

Jednostka dronów IDF miała powstrzymywać się od atakowania ciężarówek z pomocą mimo podejrzeń, że w jednej z nich może znajdować się terrorysta Hamasu - zakomunikowało wojsko.

CZYTAJ i OGLADAJ: Izrael w ogniu krytyki po śmierci wolontariuszy w Strefie Gazy. Joe Biden wyraził oburzenie

IDF informuje o "braku kontaktu"

IDF podały również - jak informuje "Jerusalem Post" - że usiłowały się skontaktować z wolontariuszami w terenie, ale to się nie udało. Izraelscy żołnierze mieli też dzwonić do siedziby World Central Kitchen (WCK), a organizacja ta z kolei próbowała dodzwonić się do swoich pracowników w terenie, ale oni nie odbierali - pisze "Jerusalem Post".

Kiedy pojazdy opuściły hangar, jednostka dronów IDF była przekonana, że ​​to nie są te same pojazdy i że były to pojazdy Hamasu - podaje "Jerusalem Post".

"Jeśli chodzi o identyfikację samych ciężarówek, Siły Obronne Izraela stwierdziły, że "źródłem trudności były pickupy toyoty", które zazwyczaj stanowią wyposażenie Hamasu i zwykle nie są używane przez pracowników organizacji humanitarnych" - pisze portal izraelskiej gazety.

Żądanie utworzenia niezależnej komisji

Agencja Reutera podała, że World Central Kitchen żąda utworzenia niezależnej komisji, która ma zbadać okoliczności tragicznej śmierci wolontariuszy. "IDF nie może w sposób wiarygodny badać swoich własnych błędów w Strefie Gazy" - stwierdzono w oświadczeniu humanitarnej organizacji.

Wstępne śledztwo przeprowadzone przez armię Izraela to ważny krok, ale potrzebne są systemowe zmiany, które zapobiegną śmierci kolejnych pracowników humanitarnych - podkreśliła WCK.

"Bez systemowych zmian będzie więcej błędów wojska, więcej przeprosin i więcej rodzin pogrążonych w żałobie. Już teraz liczba ofiar wśród pracowników humanitarnych w Strefie Gazy zbliża się do 200" - pisze amerykańska organizacja.

"Praprzyczyną tego niedającego się usprawiedliwić ataku na nasz konwój jest dramatyczny brak żywności w Strefie Gazy. Jeśli Izrael naprawdę chce pomóc organizacjom humanitarnym, musi pozwolić na radykalne zwiększenie prowadzonych lądem dostaw jedzenia i leków" - przekazała WCK.

Nadzorowali rozładunek żywności

Siedmiu pracowników organizacji humanitarnej, w tym Polak Damian Soból, zginęło, gdy ich konwój został trafiony wkrótce po tym, jak nadzorowali oni rozładunek 100 ton żywności przywiezionej drogą morską do Strefy Gazy. Izraelska armia wyraziła wcześniej "smutek" z powodu tego incydentu, a premier Benjamin Netanjahu nazwał tragiczne zdarzenie "niezamierzonym". 

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: Jerusalem Post, Reuters, PAP

Tagi:
Raporty: