Rosja priorytetyzuje wywołanie efektu psychologicznego w Ukrainie ponad efektywność na polu walki. Skutkiem takiej strategii są zmasowane ataki rosyjskiej armii na infrastrukturę cywilną Ukrainy z 17 października - twierdzą eksperci amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW).
Analityk wojskowy Brett Friedman zasugerował, że pięć dronów irańskiej produkcji Shahed-136, które uderzyły w poniedziałek w Kijowie, wywarło taki sam efekt, jaki miałoby 15 ostrzałów artyleryjskich "na bardzo rozległym terenie". Takie uderzenia, w ocenie Friedmana, mogą wyrządzić wielkie szkody infrastrukturze cywilnej oraz zabić i ranić wiele osób "bez dawania miarodajnych efektów militarnych".
W ocenie think tanku Rosja dalej wykorzystuje swoje relacje z Iranem, aby uzyskiwać kolejne drony i pociski, "co prawdopodobnie ma zrekompensować coraz mniejsze zasoby arsenału rakietowego". Powołując się na doniesienia "Washington Post", ISW twierdzi, że Iran prawdopodobnie przekaże Rosji kolejny sprzęt, w tym pociski ziemia-ziemia Fateh-110 i Zolfaghar, poza dostarczonymi już dronami Shahed-136, Mohajer-6 i Arash-2.
Osłabienie Putina jako "silnego człowieka"
Jewgienij Prigożyn, sponsor prywatnej firmy wojskowej Grupa Wagnera, i związane z nią media społecznościowe, coraz częściej komentują brak skuteczności tradycyjnych rosyjskich instytucji wojskowych, co może pośrednio podkopywać ekipę na Kremlu - ocenili badacze ISW. W narracji Prigożyna znajdują się elementy, które mogą zainteresować nacjonalistyczne kręgi wyborców prezydenta Rosji Władimira Putina, od dawna wzywające do finansowania przez oligarchów dostaw sprzętu dla sił zbrojnych, domagające się przejrzystości informacji dotyczących wydarzeń na froncie i krytykujące rosyjskie instytucje wojskowe - podało ISW.
"Choć Prigożyn nie sprzeciwia się bezpośrednio Putinowi ani nie krytykuje go wprost, to jego rosnąca popularność w środowisku nacjonalistów może osłabić atrakcyjność Putina jako "silnego człowieka". Wyłaniające się dyskusje na temat możliwości wojny domowej w Rosji mogą dodatkowo zaburzyć narrację Kremla o jedności narodowej, etnicznej i religijnej w Rosji" - ocenił amerykański instytut.
Napięcia etniczne i religijne w rosyjskiej armii
ISW przypomniało o "bratobójczym konflikcie" między zmobilizowanymi żołnierzami, jaki wybuchł w sobotę na poligonie w obwodzie biełgorodzkim na zachodzie Rosji. Instytut uznał go za prawdopodobną konsekwencję polegania przez Kreml na mniejszościach etnicznych, która ponoszą obecnie ciężar mobilizacji w Federacji Rosyjskiej. Na poligonie doszło do strzelaniny, kiedy żołnierze z Dagestanu, Azerbejdżanu i Republiki Adygei powiedzieli dowódcy, że wojna na Ukrainie nie jest ich wojną. W odpowiedzi, dowódca nazwał Allaha tchórzem, doprowadzając do starcia między muzułmańskimi i niemuzułmańskimi żołnierzami. Wedle rosyjskich źródeł, trzech tadżyckich żołnierzy otworzyło ogień, zabijając dowódcę oraz żołnierzy.
"Rosyjska przestrzeń informacyjna natychmiast zareagowała na incydent rasistowską retoryką wobec Azji Środkowej i wezwała do wprowadzenia reżimu wizowego w Rosji" - przekazało ISW.
Instytut zauważył wcześniej, że przewaga mniejszości etnicznych wśród zmobilizowanych żołnierzy w Rosji doprowadziła do powstania lokalnych ruchów oporu, które - według ISW - mogą mieć "konsekwencje wewnętrzne". "Strzelanina w Biełgorodzie jest prawdopodobnie przejawem właśnie takich wewnętrznych konsekwencji. Mniejszości etniczne, które zostały (...) zmuszone do wzięcia udziału w wojnie zdefiniowanej przez rosyjskie cele imperialne i ukształtowanej przez rosyjski nacjonalizm prawosławny, prawdopodobnie nadal będą odczuwać wyobcowanie, co spowoduje sprzężenie zwrotne niezadowolenia prowadzące do oporu, a następnie represji (Rosji) wobec mniejszości" - podsumował amerykański think tank.
Źródło: PAP