Do Bagdadu rzekomo przybył irański generał Kasem Sulejmani, uznawany za szarą eminencję zarządzającą rozszerzaniem wpływów Iranu w regionie. Jego domniemana obecność wywołała napięcie. Muktada as-Sadr, lider ugrupowania, które wygrało niedawne wybory, oznajmił, iż "odrzuca wszelką zagraniczną ingerencję w proces formowania się nowego rządu".
As-Sadr, charyzmatyczny duchowny szyicki patronujący koalicji Sairun, która wygrała wybory parlamentarne w Iraku, opublikował to ostrzeżenie w mediach społecznościowych.
Opór przed irańskimi wpływami
Niepotwierdzone informacje o przyjeździe Sulejamiego do Bagdadu pojawiły się we wtorek. Natomiast w środę część prasy irackiej donosiła o stanie podwyższonej gotowości wiernej Sadrowi milicji Saraja al-Salam. Miała ona zażądać od Sulejmaniego opuszczenia bagdadzkiej Zielonej Strefy. Sulejmani, który jako dowódca irańskich sił specjalnych Kuds nadzoruje operacje militarne Iranu poza jego terytorium, ma bardzo bliskie, osobiste relacje z liderami bloku al-Fatah, który zajął drugie miejsce w wyborach.
Ugrupowanie zbudowano na bazie proirańskich bojówek utworzonych do walki z dżihadystami - Oddziałów Mobilizacji Ludowej (PMU).
Według doniesień mediów irackich Sulejmani miał prowadzić intensywne rozmowy z innymi ugrupowaniami, w celu marginalizacji roli Muktady as-Sadra w procesie formowania się nowego rządu. Zwycięzca wyborów głosi hasła niezależności od Iranu, który w ostatnich latach zdobył wielkie wpływy w Iraku.
Tydzień przed wyborami również najwyższy autorytet religijny szyitów, ajatollah Ali Sistani, ostrzegał przed zagraniczną ingerencją w wybory, dodając, że powinna ona się spotkać z najsurowszą karą.
Autor: mk/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY 4.0 | sayyed shahab-o- din vajedi