Widmo porażki w zbliżających się wyborach do parlamentu wisi nad obecnymi władzami Iranu - zwraca uwagę agencja Reutera. Rozgniewani zestrzeleniem ukraińskiego samolotu Irańczycy wyszli na ulice, a manifestacje mogą wpłynąć na wyniki wyborów w lutym.
Jak pisze Reuters, w obliczu narastającej publicznej furii i międzynarodowej krytyki spóźnione przyznanie się do winy przez elitarną Gwardię Rewolucyjną Iranu, która zestrzeliła ukraińskiego boeinga, zmarnowało jedność narodową po zabiciu najbardziej wpływowego dowódcy kraju Kasema Sulejmaniego. Ogromne tłumy wyszły na ulice irańskich miast, aby opłakiwać śmierć Kasema Sulejmaniego, wykrzykując "Śmierć Ameryce", ale kiedy samolot ukraińskich linii lotniczych rozbił się w środę w Teheranie, w mediach społecznościowych ruszyła krytyka pod adresem establishmentu. Wszystkie 176 osób na pokładzie samolotu zginęło.
"Ukrywali prawdę, źle zarządzali sytuacją"
Reuters zwraca uwagę, że ten nastrój źle wróży wyborom parlamentarnym przewidzianym na luty. W wyborach władze Iranu zwykle starają się uzyskać wysoką frekwencję, aby pokazać swoją legitymację do rządzenia.
Zamiast tego słyszą teraz jednak coraz więcej pomruków niezadowolenia po protestach antyrządowych trwających całe tygodnie w ubiegłym roku, w których zginęły co najmniej setki ludzi. - To bardzo trudny okres dla establishmentu. Mają poważny problem z wiarygodnością. Nie tylko ukrywali prawdę, ale także źle zarządzali sytuacją - ocenia to, co dzieje się w Teheranie, cytowany przez Reutera, starszy urzędnik, zastrzegając sobie anonimowość.
- Wiarygodność reżimu otrzyma krótkotrwały cios, a to sprzyja presji wobec niego wynikającej z problemów gospodarczych i politycznych, jakie Iran miał przed ostatnim konfliktem z USA - komentuje Daniel Byman, starszy specjalista do spraw polityki zagranicznej w Centrum Polityki Bliskiego Wschodu w Brookings Institution.
"Śmierć dyktatorowi!"
Opublikowane w sobotę w mediach społecznościowych wideo ukazuje tłumy protestujących w Teheranie, którzy krzyczą: "Śmierć dyktatorowi" pod adresem najwyższego duchowego przywódcy alajtollaha Alego Chamenei.
Irańska Gwardia Rewolucyjna przeprosiła za zestrzelenie ukraińskiego samolotu, tłumacząc, że rakieta została wystrzelona przez pomyłkę. Iran spodziewał się odwetu ze strony USA po tym, jak przeprowadził atak na bazy w Iraku, w których stacjonują amerykańskie wojska.
Jeden z urzędników, mówiąc o odpowiedzialności Gwardii za tragedię ocenił, że nie powinna ona być wykorzystywana jako broń polityczna przeciwko establishmentowi i Gwardii Rewolucyjnej, która odpowiada bezpośrednio przed ajatollahem Alim Chamenei i strzeże systemu teokratycznego.
- Unikajmy bycia tak surowym. To był trudny okres i wszyscy okazywali emocje. Nie można ignorować tego, co Gwardia zrobiła, aby ochronić naród i ten kraj od czasu rewolucji (w 1979 roku - red.) - zaznaczył.
"Dlaczego mam im ufać, skoro nie ufają ludziom na tyle, by powiedzieć prawdę?"
Ale Chamenei, który zawsze wskazywał na frekwencję w wyborach jako oznakę słuszności danych rządów, może teraz uznać, że Irańczycy nie są tak chętni do okazania poparcia.
- Dlaczego mam głosować na ten reżim? W ogóle im nie ufam. Okłamali nas w sprawie katastrofy lotniczej. Dlaczego mam im ufać, skoro nie ufają ludziom na tyle, by powiedzieć im prawdę? - pyta, powtarzając prawdopodobnie myśli wielu innych obywateli, Hesham Ghanbari, 27-letni student uniwersytetu w Teheranie, odnosząc się do trwającej trzy dni "ciszy" w sprawie przyznania się do zestrzelenia samolotu.
Reuters zwraca uwagę, że obecnie irański rząd znajduje się w trudnej sytuacji, bo musi utrzymać na powierzchni gospodarkę w obliczu coraz ostrzejszych sankcji USA nałożonych po wycofaniu się Waszyngtonu z umowy nuklearnej Teheranu z mocarstwami światowymi.
Wsparcie biednych i niższych klas
- Ta tragedia nie zostanie zapomniana i nie będzie łatwo przezwyciężyć jej skutki w obliczu sankcji i presji nie tylko z zagranicy, ale także ze strony państwa - ocenia Sanam Vakil, analityk ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej z Chatham House.
Rządy teokratów w Teheranie przetrwały w przeszłości poważniejsze kryzysy, w tym ośmioletnią wojnę z Irakiem w latach 80. XX wieku, ale stanowiący podstawę dla legitymizacji reżimu przedstawiciele niższych klas społecznych, które najbardziej skorzystały z hojności państwa w przeszłości, byli jednymi z pierwszych, którzy protestowali na ulicach w ostatnich miesiącach ub.r. Do protestów doszło po znaczących podwyżkach cen benzyny. Tanie paliwo, z którym wielu korzysta, to szczególnie delikatna kwestia w Iranie.
Irańczycy w szokuInformacja, że to siły irańskie zestrzeliły samolot, to kolejny cios dla reżimu. Ponad 80 ofiar stanowili Irańczycy, a wiele innych, mających obywatelstwo kanadyjskie, z Iranu pochodziło. Media społecznościowe zalały gniewne komentarze mieszkańców tego kraju. Wielu narzekało, że władze spędzają więcej czasu zaprzeczając, że są winne katastrofy lotniczej, niż współczując rodzinom ofiar. - To zszokowało opinię publiczną. Po raz kolejny reżim zabija własny lud - skomentował Ray Takeyh, starszy specjalista ds. Studiów na Bliskim Wschodzie w Radzie Stosunków Zagranicznych. - To przebija i tak już fałszywą narrację, że zabicie Sulejmaniego połączyło naród irański z jego rządem - dodał.Oprócz deputowanych do parlamentu Irańczycy 21 lutego wybiorą także członków Zgromadzenia Ekspertów, ciała złożonego z duchownych, które w przyszłości będzie odpowiedzialne za wybór następcy 80-letniego Chameneia. Ali Chamenei sprawuje urząd od śmierci założyciela Republiki Islamskiej Ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego w 1989 roku.
Autor: w/adso / Źródło: Reuters