Na uniwersytetach w Iranie i w północno-zachodnich regionach tego kraju zamieszkanych głównie przez Kurdów wybuchła w niedzielę nowa fala antyrządowych demonstracji - poinformowała agencja AFP. Zwróciła uwagę, że doszło do tego po śmierci 35-letniej kobiety, Nasrin Ghadri, prawdopodobnie pobitej przez irańskie służby. Według organizacji pozarządowych w mieście Mariwan siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do manifestantów, raniąc 35 osób.
Nowe protesty w Iranie są reakcją na śmierć kurdyjskiej 35-letniej doktorantki Nasrin Ghadri, która - według irańskich organizacji broniących praw człowieka - zmarła w sobotę po tym, jak została pobita w głowę przez policję w czasie demonstracji w Teheranie.
Pojawiające się w internecie nagrania z protestów w mieście Mariwan w północno-zachodniej części kraju, z którego pochodziła Ghadri, pokazują maszerujące bez obowiązkowych w Iranie nakryć głowy kobiety oraz demonstrantów palących irańskie flagi i rzucających kamieniami w budynki rządowe - relacjonowała agencja AFP. Według organizacji pozarządowych siły bezpieczeństwa otworzyły tam ogień do manifestantów, raniąc 35 z nich.
Coraz szerszy charakter protestów
To kolejna fala wymierzonych w irańskie władze protestów, które rozgorzały w Teheranie w połowie września po śmierci 22-letniej Kurdyjki, Mahsy Amini. Kobieta zmarła w niejasnych okolicznościach po zatrzymaniu jej przez "policję moralności" za nieprawidłowo - zdaniem funkcjonariuszy - założony hidżab.
Masowe protesty szybko rozprzestrzeniły się na cały kraj, stając się najpoważniejszym wystąpieniem społecznym przeciwko irańskim władzom duchowym od czasów rewolucji w 1979 roku - napisało AFP. Dodało, że hasła demonstrantów początkowo koncentrowały się wokół praw kobiety, by z czasem przybrać szerszy, wymierzony w reżim charakter. Irański Kurdystan stał się szczególnie silnym ośrodkiem protestów.
Manifestacje są brutalnie tłumione przez siły bezpieczeństwa. Zginęło w nich co najmniej 186 osób - informowała w sobotę emigracyjna organizacja pozarządowa Iran Human Rights (IHR).
Źródło: PAP, Reuters