Frustracja toruje drogę ultrakonserwatystom. Ale prawdziwa władza i tak nie leży w rękach prezydenta

Źródło:
Reuters

W piątek Irańczycy wybierają nowego prezydenta. Wyścig do tego stanowiska został zdominowany przez ultrakonserwatywnych kandydatów zbliżonych do najwyższego przywódcy ajatollaha Aliego Chameneiego. Faworytem do zwycięstwa w wyborach jest obecny szef sądownictwa Ebrahim Raisi, ultrakonserwatywny duchowny i sędzia, postrzegany przez ekspertów jako groźna twarz irańskiego systemu opresji. Frustracja spowodowana fatalną sytuacją ekonomiczną, a także ograniczenia swobód mogą sprawić, że wielu zwolenników reform pozostanie w domach. 

Mimo że prezydent stoi na czele rządu i ma pewne istotne uprawnienia, to ostateczne decyzje we wszystkich sprawach państwowych, także tych dotyczących programu atomowego i polityki zagranicznej podejmuje Najwyższy Przywódca Iranu, którym od ćwierć wieku jest ajatollah Ali Chamenei. Dlatego też wybory prezydenckie traktowane są w dużej mierze jako ocena działalności rządu. A ta nie jest najlepsza.

W tegorocznych wyborach Irańczycy ocenią, jak teokratyczny rząd tego kraju radzi sobie z napiętymi relacjami z Zachodem, powtarzającym się politycznym rozchwianiem oraz kulejącą gospodarką w wyniku sankcji nałożonych przez Stany Zjednoczone.. Stojący na jego czele relatywnie umiarkowany prezydent nie startuje jedna w wyborach - odchodzi wraz z końcem swojej drugiej czteroletniej kadencji.  

Nadzieje władz na wysoką frekwencję, która dodatkowo legitymizowałaby rząd, mogą się nie spełnić. Oficjalne sondaże wskazują, że jedynie około 40 procent z ponad 59 milionów Irańczyków uprawnionych do głosowania wyraża chęć udziału w wyborach. Krytycy rządu tłumaczą to frustracją związaną z fatalnym stanem gospodarki, który został spowodowany sankcjami nałożonymi przez USA oraz ograniczeniami dla kandydatów na prezydenta.

Ultrakonserwatywna Rada Strażników odrzuciła kandydatury kilku ważnych zwolenników reform. Do wyścigu po prezydenturę na początku stanęło siedmiu kandydatów, z których pięciu to twardogłowi wyznawcy antyzachodniego światopoglądu ajatollaha Chameneiego, z Ebrahimem Raisim na czele oraz byłym głównym negocjatorem ds. programu nuklearnego Saidem Dżalilim. Obóz reformatorski reprezentowało dwóch umiarkowanych kandydatów.

Ograniczony wybór kandydatów odzwierciedla upadek irańskich pragmatycznych polityków, dodatkowo osłabionych decyzjami Waszyngtonu o wycofaniu się z porozumienia nuklearnego z 2015 roku i nałożeniu sankcji na Iran. Decyzje te znacznie spowolniły ponowne zbliżenie z Zachodem.

W środę trzech z siedmiu kandydatów zdecydowało o wycofaniu się ze startu w zbliżającym się głosowaniu. Pierwszy rezygnację z ubiegania się o fotel prezydenta ogłosił Mohsen Mehralizadeh, jeden z dwóch kandydatów reformistów. Później tego samego dnia o wycofaniu się z wyścigu poinformował kandydat ultrakonserwatystów, Alireza Zakani, a krótko po nim Dżalili.

Podczas gdy twardy elektorat obozu rządzącego zamierza głosować, setki dysydentów, zarówno w kraju jak i zagranicą, nawołują do bojkotu wyborów. Jednym z nich jest lider opozycji i były premier Mir Hosejn Musawi, pozostający w areszcie domowym od 2011 roku. "Będę wspierał tych, którzy mają dość upokorzeń i ustawionych wyborów oraz tych, którzy nie ulegną zakulisowym, potajemnym decyzjom" - Musawi miał powiedzieć w oświadczeniu, jak donosi opozycyjny portal Kalameh. Musawi ubiegał się o prezydenturę w 2009 wraz z innym reformistą Mehdim Karroubim. Stali się ikonami ruchu zwolenników reform, którzy organizowali masowe protesty po zwycięstwie konserwatysty Mahmuda Ahmadineżada wyborach, które ich zdaniem były sfałszowane.

Wyroki śmierci

Ewentualne zwycięstwo Raisiego w piątkowych wyborach może zwiększyć szanse szyickiego duchownego średniego szczebla na zastąpienie w przyszłości samego Chameneiego, który zanim został Najwyższym Przywódcą, służył przez dwie kadencje jako prezydent. Organizacje praw człowieka krytykują Raisiego, który przegrał z Rowhanim wybory w 2017 roku, za skazanie na śmierć tysięcy więźniów politycznych w 1988 roku, kiedy był sędzią. W 2019 roku ajatollah Chamenei mianował go szefem sądownictwa. 

Chamenei co prawda publicznie nie wskazał swojego faworyta, ale eksperci twierdzą, iż wolałby w roli prezydenta kogoś w pełni lojalnego jak Raisi lub Dżalili.

Jednakże, Irańczycy nie wykluczają zaskakujących scenariuszy. W wyborach prezydenckich w 2005 roku, Mahmud Ahmadineżad, syn kowala i były Strażnik Rewolucji, mimo że nie był szeroko rozpoznawalny, zdołał pokonać byłego prezydenta Alego Akbara Haszemiego Rafsandżaniego, uważanego wówczas za zdecydowanego faworyta. 

Wybory raczej nie przyniosą zmian w zakresie programu atomowego i polityki zagranicznej Iranu, już nakreślonej przez Chameneiego, a ultrakonserwatywny prezydent najpewniej umocni władzę Najwyższego Przywódcy.

"Co nas czeka jeśli ultrakonserwatyści dojdą do władzy? Więcej sankcji i jeszcze większa światowa jednomyślność" - ostrzegał podczas telewizyjnej debaty Abdolnaser Hemati, który do maja pełnił funkcję szefa banku centralnego. On i inni kandydaci, aby zdobyć zaufanie wyborców pochłoniętych walką o zaspokojenie podstawowych potrzeb, obiecywał w kampanii wyborczej stworzenie milionów miejsc pracy, walkę z inflacją oraz wsparcie dla obywateli o najniższych dochodach. Żaden z kandydatów nie zdradził jednak, jak zamierza osiągnąć te cele.

Jak wybierany jest prezydent Iranu?

Irańska Rada Strażników Konstytucji zatwierdziła siedmiu kandydatów spośród aż 592 chętnych. Trzech z nich w środę zrezygnowało ubiegania się o prezydenturę. Rada Strażników Konstytucji, w której zasiada sześciu wysokich duchownych wybranych przez Najwyższego Przywódcę oraz sześciu islamskich prawników weryfikuje kandydatów we wszystkich wyborach pod względem wykształcenia, wiary w islam i wartości Islamskiej Republiki Iranu. Ultrakonserwatywna Rada jak dotąd nigdy nie opiniowała kobiecej kandydatury, lecz niektórzy wysocy duchowni i prawnicy specjalizujący się w prawach człowieka twierdzą, że konstytucja nie wyklucza udziału kobiet.

Wszyscy Irańczycy, którzy ukończyli 18 lat mają prawo głosować, a to oznacza, że ponad 59,3 miliona obywateli tego 85-milionowego kraju może wziąć udział w wyborach. Lokale wyborcze zostaną otwarte 18 czerwca o 7 rano lokalnego czasu. Zamknięcie planowane jest o północy, ale istnieje możliwość przedłużenia możliwości głosowania. Wszystkie głosy będą liczone ręcznie i w związku z tym ostateczne wyniki mogą zostać ogłoszone dopiero trzy dni później. Częściowe wyniki mogą zostać podane wcześniej. 

Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie 50 procent głosów plus jeden, wliczając głosy nieważne, ogłoszona zostanie druga tura pomiędzy dwoma kandydatami z największą ilością głosów zdobytych w pierwszej. Jeśli dojdzie do drugiej tury, zostanie ona zaplanowana na pierwszy piątek po ogłoszeniu oficjalnych wyników pierwszej tury. 

Autorka/Autor:gf\mtom

Źródło: Reuters