Kurdowie: Amerykanie walczą na pierwszej linii frontu. "Mają naprawdę dobrych snajperów"


Kurdyjscy bojownicy twierdzą, że amerykańscy żołnierze, wbrew zapewnieniom Waszyngtonu, od miesięcy biorą udział w operacjach lądowych w Iraku. Oficjalnie w kraju tym znajdują się jedynie doradcy wojskowi, a prezydent USA Barack Obama wielokrotnie podkreślał, że nie wyśle ponownie amerykańskich oddziałów na wojnę w Iraku.

W rozmowie z dziennikarzem "Guardiana" 29-letni bojownik kurdyjski pokazał nagranie przedstawiające czterech wysokich żołnierzy, znajdujących się w samym centrum bitwy z dżihadystami w okolicach miasta Kirkuk w północnym Iraku. Jak twierdzi, są to amerykańscy żołnierze sił specjalnych, a nagranie jest dowodem na ich bezpośredni udział w walkach lądowych z bojownikami tzw. Państwa Islamskiego.

"Amerykanie mają dobrych snajperów"

W rozmowach z brytyjskim dziennikiem w sumie kilkunastu kurdyjskich żołnierzy potwierdziło, że żołnierze z USA od miesięcy walczą na pierwszej linii frontu w Iraku. Żaden z Kurdów nie chciał jednak podać swojego nazwiska, ani zgodzić się na sfotografowanie, ponieważ zakazano im o tym mówić.

- Amerykanie walczą i to często wyprzedzając peszmergów, są na pierwszej linii frontu. Nie pozwalają nikomu się fotografować, zaś sami robią zdjęcia wszystkim - przyznał kurdyjski ochotnik. Z kolei jeden z kurdyjskich dowódców powiedział o kluczowym znaczeniu, jakie dla jego żołnierzy ma wsparcie amerykańskich snajperów.

- W lutym po raz pierwszy amerykańscy snajperzy przybyli do południowego Kirkuku, ponieważ traciliśmy wielu ludzi od kul snajperów dżihadystów. Nasi snajperzy byli słabi i desperacko potrzebowaliśmy amerykańskich. Ci wzięli udział we wszystkich walkach na południu Kirkuku i przyznam, że Amerykanie mają naprawdę dobrych snajperów - powiedział.

Obama: w Iraku tylko doradcy

W sumie według sił kurdyjskich amerykańscy żołnierze mieli brać udział w co najmniej czterech operacjach lądowych w Iraku pomiędzy kwietniem i wrześniem tego roku. Dowództwo wojskowe USA zaprzeczyło tym informacjom. - Ani amerykańscy, ani sojuszniczy żołnierze sił specjalnych nie brali udziału w żadnej z tych operacji - skomentowało te doniesienia centralne dowództwo amerykańskie w Bagdadzie.

Barack Obama w przeszłości wielokrotnie podkreślał, że nie wyśle amerykańskich wojsk z powrotem do Iraku, oficjalnie wycofanych cztery lata temu. W czerwcu 2014 roku prezydent USA zapowiedział jednak wysłanie do tego kraju 300 doradców wojskowych, ale zaznaczył, że "amerykańscy żołnierze nie będą ponownie walczyć".

Amerykańskie siły specjalne przybyły do Kirkuku na początku tego roku, ich zadaniem miało być jednak jedynie szkolenie, doradztwo i wspieranie sił kurdyjskich walczących z bojownikami tzw. Państwa Islamskiego. W sumie w Iraku znajduje się obecnie około 3500 członków amerykańskiego personelu wojskowego.

"Bardziej bezpośrednie zaangażowanie"

Jedynie specjalny prezydencki wysłannik ds. koalicji do walki z tzw. Państwem Islamskim, Brett McGurk, przyznał, że amerykańscy doradcy robią czasami więcej niż prowadzenie szkoleń.

- Bywa, oczywiście, że jest to w interesie naszego bezpieczeństwa narodowego i prezydent autoryzuje bardziej bezpośrednie zaangażowanie [przeciwko siłom islamistów - red.] - powiedział w ubiegłym tygodniu. Jak przykład podał operację z maja tego roku, w której amerykańscy komandosi zabili we wschodniej Syrii wysokiego rangą dowódcę tzw. Państwa Islamskiego, Abu Sajjafa.

Kirkuk leży na północy Iraku

Autor: mm\mtom / Źródło: Guardian

Tagi:
Raporty: