14 działaczy organizacji ekologicznej Greenpeace, w większości cudzoziemców, zatrzymała indonezyjska policja. Ekolodzy, na dwa tygodnie przed szczytem klimatycznym w Kopenhadze, protestowali przeciwko wylesieniu Sumatry.
W tym celu działacze przypięli się łańcuchami do sprzętu portowego indonezyjskiej firmy Asia Pulp and Paper's, należącej do koncernu Sinar Mas. Greenpeace oskarża Sinar Mas o "dzikie wylesianie" Sumatry.
Firma w miejsce wyciętych drzew chce urządzić wielkie plantacje akacji, które następnie będą wykorzystywane do produkcji papieru.
- Czternastu naszych działaczy zostało zatrzymanych po rozwinięciu transparentu "Niszczenie lasów: możecie je powstrzymać". Ale czterech innych jest wciąż przy żurawiach, gdzie zamierzają pozostać tak długo, jak będzie to możliwe - powiedział rzecznik Greenpeace Martin Baker.
W ciągu ostatnich tygodni Indonezja wydaliła 13 działaczy Greenpeace oraz dwóch dziennikarzy - Włocha i Indusa - którzy relacjonowali ich protest.
Zająć się wylesianiem
Informując o zablokowaniu portu, dyrektor Greenpeace ds. kampanii w Azji Południowo-Wschodniej Shailandra Yashwant zaapelował w środę o zawarcie na szczycie w Kopenhadze prawnie wiążącego, sprawiedliwego i ambitnego porozumienia, które uchroni świat przed globalnym ociepleniem.
W jego mniemaniu wymaga ono sfinansowania przez wspólnotę międzynarodową ratowania lasów tropikalnych na całym świecie. - Sinar Mas jest jednym z głównych sprawców zmian klimatycznych z powodu ogromnej roli w niszczeniu lasów - twierdzi Greenpeace w komunikacie.
Zdaniem ekspertów wylesienie odpowiada za około 20 proc. emisji dwutlenku węgla na Ziemi. Indonezja jest trzecim co do wielkości emitentem dwutlenku węgla po Chinach i Stanach Zjednoczonych.
Źródło: PAP