Szkoła w dystrykcie Latur w Indiach wydaliła ze szkoły 15-latkę, która padła ofiarą gwałtu, by rzekomo chronić "godność" instytucji - donosi dziennik "Times of India". Dyrektor placówki zaprzecza i twierdzi, że nastolatka sama zabrała dokumenty.
Dziewczynka miała zostać zgwałcona w kwietniu przez żołnierza. Mężczyzna nie został jeszcze zatrzymany.
"Times of India" pisze, że rodzina 15-latki poszła zgłosić przestępstwo na policji, ale funkcjonariusze mieli domagać się 50 tysięcy rupii (około 2,8 tysiąca złotych) za przyjęcie zgłoszenia. Rodzina miała więc udać się do komendy głównej w dystrykcie Latur, gdzie zgłoszenie przyjęto.
- Szkoła zawiesiła moje przyjęcie, twierdząc, że jej reputacja zostanie nadszarpnięta, jeśli będę się tam uczyć - stwierdziła sama nastolatka.
Dyrektor zaprzecza
Dyrektor szkoły w rozmowie z dziennikiem "Maharashtra Times" odrzucił oskarżenia, twierdząc, że są całkowicie bezpodstawne. - Często w czerwcu i lipcu była nieobecna. 19 lipca jej brat przyszedł do szkoły i zapytał o pozwolenie na przeniesienie. Daliśmy mu dokument następnego dnia - wyjaśnił dyrektor.
Władze dystryktu zapowiedziały, że zbadają oskarżenia, jakie padły z ust rodziny zgwałconej nastolatki.
Rodzina ma wyniki jej obdukcji lekarskiej, a doniesienie o przestępstwie zostało zarejestrowane.
Autor: pk/adso / Źródło: Times of India
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Ashishbijwe24