Premier Pakistanu Imran Khan oświadczył, że jego kraj nie ma nic wspólnego z ubiegłotygodniowym atakiem w spornym Kaszmirze, w którym zginęło 44 członków indyjskich sił paramilitarnych. Podkreślił, że napięcia można złagodzić tylko poprzez dialog, ale ostrzegł, że jego kraj odpowie, jeśli zostanie zaatakowany przez Indie.
W ubiegły czwartek 44 członków indyjskich sił paramilitarnych zginęło w ataku kaszmirskich rebeliantów na liczący 2500 osób konwój w stanie Dżammu i Kaszmir. Był to najkrwawszy atak na indyjski siły rządowe w historii Kaszmiru - podaje agencja Associated Press. Indie obwiniły o atak Pakistan i zapowiedziały "ostrą reakcję".
"Łatwo jest rozpocząć wojnę, trudniej ją zakończyć"
Władze Pakistanu twierdzą, że ich kraj nie ma nic wspólnego z zeszłotygodniowym atakiem w Kaszmirze.
Pakistański premier Imran Khan oświadczył we wtorek, że Indie "podniosły oskarżenia przeciwko Pakistanowi bez żadnego dowodu", a jego rząd jest gotów na współpracę z Delhi. - Pakistan zmierza ku pokojowi i stabilności. To jest nowy Pakistan i nowe myślenie, które nie wspiera terroryzmu - dodał.
Jednocześnie ostrzegł, że jego kraj odpowie, jeśli zostanie zaatakowany przez Indie. - Jeśli Indie nas zaatakują, z pewnością odpowiemy. Łatwo jest rozpocząć wojnę, trudniej ją zakończyć - przekonywał pakistański premier.
Operacja wojskowa w Kaszmirze
W odpowiedzi na zamach, siły indyjskie przeprowadziły w Kaszmirze operację wojskową przeciwko miejscowym rebeliantom, w wyniku której zginęło do tej pory dziewięć osób.
Podczas poniedziałkowej operacji zginęło czterech indyjskich żołnierzy, jeden policjant, trzech rebeliantów z islamistycznego ugrupowania Dżaisz-e-Mohammed (JeM - Armia Mahometa) z siedzibą w Pakistanie, które przyznało się do zeszłotygodniowego krwawego ataku, oraz jeden cywil - podała agencja AFP. W starciach, które trwały kilka godzin, rannych zostało także sześciu przedstawicieli indyjskiej armii i policjant.
Jak podają lokalne media, jednym z zabitych podczas operacji był Abdul Rashid Gazi, Pakistańczyk, którego rola w zeszłotygodniowym ataku interesuje śledczych.
Według przedstawicieli służb bezpieczeństwa starcia wybuchły po tym, jak siły rządowe otoczyły wieś w rejonie miasta Pulwama, gdzie ukrywali się rebelianci. Policja poinformowała, że gdy żołnierze zaczęli przeprowadzać rewizje, zostali ostrzelani. Pulwama leży ok. 40 km od Śrinagaru, głównego miasta indyjskiego Kaszmiru.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP, India Times