Niewykluczone, że nawet milion ludzi w samej tylko Libii przygotowywać się może do przeprawy przez Morze Śródziemne do bogatej i sytej Europy. Choć dzisiaj dla nas, Polaków, dramat imigrantów na Morzu Śródziemnym wydaje się bardzo odległy, pewnego dnia staniemy jako państwo i jako społeczeństwo przed pytaniem, ilu ludzi z odmiennych kultur i tradycji możemy jako Polska przyjąć i zintegrować w naszym kraju.
Nie zapominajmy, że tak jak Polska domagała się od Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Skandynawii, Beneluksu i innych solidarności i wsparcia w obliczu zagrożenia z Rosji, tak już za chwilę nasi partnerzy zapytają nas wprost: co Polska uczyni dla rozładowania narastającego problemu masowej imigracji do Unii Europejskiej.
Polska nie jest póki co celem imigracji z krajów muzułmańskich Afryki Północnej czy Bliskiego Wschodu lub ludności afrykańskiej z krajów Afryki subsaharyjskiej. W naturalny sposób imigranci kierują się do najzamożniejszych państw Europy. Proste statystyki pokazują, że w Polsce osiedlać się chce nawet kilkanaście razy mniej imigrantów rocznie niż choćby w sąsiednich Niemczech czy Skandynawii. W naszym kraju osiedlają się teraz głównie obywatele Ukrainy, których integracja przebiega bardzo spokojnie, są bliscy kulturowo polskiemu społeczeństwu. W uproszczeniu można powiedzieć, że osiedlanie się sporej liczby obywateli Ukrainy przebiega właściwie bezproblemowo, tak jak np. Polaków w Niemczech czy Szwecji. Jednocześnie, liczba imigrantów z Bliskiego Wschodu jest w Polsce po prostu znikoma, podobnie liczba imigrantów z Afryki
Od kilku dni widzimy, że problem masowej imigracji do Europy zaczyna powoli przybierać apokaliptyczne rozmiary. Niemal jak w powieściach i filmach science – fiction, gdzie często przedstawiano świat przyszłości podzielony na bogate, syte, bezpieczne społeczeństwa, odgrodzone od reszty biednych i upadłych społeczeństw, mieszkańcy "gorszego" świata, nie bacząc na śmiertelne niebezpieczeństwo, decydują się na wyprawę do raju.
Liczba chętnych do stawienia się na granicy Europy jest w zasadzie nieograniczona. Ale możliwości Europy, aby przyjmować w nieskończoność rosnącą liczbę ludzi z terenów ogarniętych wojnami, chaosem i biedą, są niestety ograniczone. Nie dość, że po prostu niemożliwa jest szybka integracja tych ludzi nawet z najlepiej rozwiniętymi społeczeństwami Europy, to na dodatek na naszych oczach niemalże rosną bariery finansowe i logistyczne, związane z przyjęciem imigrantów. I jeszcze jedno – społeczeństwa Unii Europejskiej sygnalizują, na razie przy pomocy kartki wyborczej, dając poparcie ugrupowaniom ksenofobicznym i rasistowskim, że akceptacja dla imigrantów jest na wyczerpaniu.
Jak pomóc? Nie wiadomo
Póki co, nikt nie wie, w jaki sposób zatrzymać falę uchodźców do Europy. Pomysły w rodzaju przyznania większej pomocy gospodarczej dla krajów Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, to myślenie życzeniowe. Nie jest możliwe, aby w przewidywalnej przyszłości udało się polepszyć sytuację gospodarczą i polityczną takich krajów, jak choćby Libia, Sudan, Syria, Irak czy Jemen.
Kompletnie nie umiemy sobie wyobrazić, w jaki sposób Unia Europejska może wesprzeć gospodarki np. Somalii czy Konga, gdzie od dziesiątków lat w zasadzie bez przerwy trwają wojny domowe. Trudno sobie wyobrazić, że kraje Europy, same borykające się z ogromnymi problemami gospodarczymi, zdecydują się na wielką interwencję zbrojną w północnej Afryce, aby zapobiec niekontrolowanej imigracji do Europy.
Postulaty, aby wojska europejskie strzegły północnych wybrzeży Afryki przed imigrantami, należą do kategorii fantastyki, zarówno w sensie logistycznym, jak i finansowym. Ale nie da się wykluczyć, że w jakiś sposób Unia będzie musiała zdecydować o rozpoczęciu wielkiej interwencji wojskowej na południu od granic UE, aby kontrolować dostęp do Włoch, Grecji, Cypru czy Malty. Być może w Afryce Północnej powstaną enklawy dla uchodźców, pod kontrolą wojsk z UE, w których przeprowadzana będzie, przepraszam za okropne słowo, "selekcja" imigrantów przed wpuszczeniem do Europy. Koszty takiej operacji mogą być niewyobrażalnie wysokie. Być może nie będziemy mogli powiedzieć Europie, że nie interesuje nas ta sprawa i żołnierzy tam nie wyślemy.
Imigranci trafią też do Polski?
Polska prędzej czy później będzie musiała przyjąć do siebie tysiące ludzi, którzy uciekli przed wojnami i nędzą z Bliskiego Wschodu, Maghrebu czy Afryki. Jestem pewien, że Zachód zażąda od tak dużego kraju jak Polska włączenia się w program walki z niekontrolowaną imigracją. Będziemy na równi z innymi organizować różne działania, włącznie z przyjęciem u nas tysięcy takich ludzi. Niewykluczone, że od Polski żądać się będzie solidarności w sprawie imigrantów w zamian za utrzymanie solidarności w kwestii wschodniej. Domagając się zwiększenia gwarancji bezpieczeństwa dla Polski ze strony NATO czy UE, sami będziemy musieli spłacić tę solidarność zwiększeniem zaangażowania w rozwiązanie sprawy imigrantów. Tylko, czy ktoś w Polsce głośno odważy się to powiedzieć ?
Imigranci z Afryki i Bliskiego Wschodu prędzej czy później, jutro albo pojutrze, stawią się w Polsce. Czy jesteśmy na to gotowi?
Autor: Jacek Stawiski TVN24 Biznes i Świat / Źródło: TVN24 Biznes i Świat