Pekin znalazł się w ogniu krytyki za swoje symboliczne wsparcie dla zrujnowanego przez tajfun sąsiada, Filipin. Drugie mocarstwo świata wyasygnowało tylko 1,6 miliona dolarów pomocy, podczas gdy Ikea przeznaczyła na pomoc 2,7 miliona dolarów. Szwedzka korporacja stała się tym samym graczem w regionalnej walce o wpływy.
Tajfun Haiyan przetoczył się przez Filipiny siódmego listopada, zostawiając za sobą potężne zniszczenia. Zginęło około czterech tysięcy osób, a 236 tysięcy budynków legło w gruzach. Na wielu obszarach kraju panuje stan klęski żywiołowej i wiele krajów wysłało wojsko oraz dary, aby wspomóc Filipińczyków.
Mało szczodrzy Chińczycy
W obliczu fali wsparcia z zagranicy pilnie obserwowane są Chiny, które aspirują do przewodniczenia w regionie Azji Południowo-Wschodniej. Początkowo Pekin niechętnie zadeklarował 100 tysięcy dolarów, co jest sumą niezauważalną w porównaniu do np. wsparcia Australii w postaci 30 milionów dolarów.
Po fali niedowierzania i krytyki Pekin zadeklarował 1,6 miliona dolarów, co i tak jest sumą mniejszą, niż ta zapowiedziana przez fundację charytatywną Ikei, wynoszącą 2,7 miliona dolarów. Druga gospodarka świata i jedno z najpotężniejszych mocarstw zostało zawstydzone przez korporację.
Chińskie gazety powiązane z Partią drażliwie podeszły do niezadowolenia wyrażanego przez Filipińczyków. W komentarzu dziennika "Southern Daily" stwierdzono, iż osoby narzekające na pierwszą propozycję w postaci 100 tysięcy dolarów to "niewdzięczni malkontenci".
Drugie dno sprawy
Cała afera z pozoru błaha, ma znacznie większe znaczenie. Zamieszanie wokół pomocy Filipinom nie przysporzy Chinom szacunku i utrudni uspokojenie innych krajów, co do intencji Pekinu w regionie.
W całej sprawie jest też ważne podłoże polityczne. Chiny i Filipiny są w kiepskich relacjach z uwagi na konflikt o wyspy oraz rafy na Morzu Południowochińskim. Rząd w Manili zwrócił się w kierunku USA w poszukiwaniu wsparcia przeciw potężnemu sąsiadowi. Oczywiście wywołało to niezadowolenie Pekinu.
Nie należy mieć również złudzeń, co do intencji innych krajów, przeznaczających znacznie większe pieniądze na pomoc Filipinom. 20 milionów dolarów od USA w pewnym stopniu ma na pewno przekonać Filipińczyków co do tego, z kim lepiej się związać na przyszłość - niechętnymi do pomocy w trudnej chwili Chińczykami czy szczodrymi Amerykanami, którzy na dodatek wysłali na pomoc lotniskowiec i pływający szpital.
Autor: mk/roody / Źródło: Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Navy