- Chciałabym, żebyśmy jak najszybciej mogli stąd wylecieć. Mieliśmy wracać w czwartek. Nie umiem powiedzieć, kiedy to się stanie - mówi w rozmowie z TVN24 Dorota Malawska, która wraz z mężem utknęła na Sint Maarten. Karaibską wyspę spustoszył huragan Irma. Para Polaków przyjechała tam spędzić miesiąc miodowy. (Materiał magazynu "Polska i Świat")
Potężny huragan Irma, który w skali Saffira-Simpsona otrzymał najwyższą, piątą kategorię spowodował ogromne zniszczenia na Karaibach. Wiatr, którego prędkość dochodziła do 290 km/h, zrywał dachy domów i linie energetyczne, wyrywał drzewa z korzeniami.
Rajska wyspa zamieniona w piekło
Holendersko-francuska wyspa Saint Martin/Sint Maarten została zniszczona przez Irmę w 95 procentach. 40 tysięcy osób zostało bez dachu nad głową. Wśród turystów, którzy tam utknęli, są Polacy - Dorota Malawska wybrała się tam z mężem na miesiąc miodowy.
- Jesteśmy w hotelu, a raczej tym, co z niego zostało. Jest tu nas sto, dwieście osób - opowiada w rozmowie z TVN24, dodając, że w większości są to lokalni mieszkańcy.
- Z Polski jesteśmy my oraz druga para. Hotel ma zapasy żywności i wody tylko na dwa dni - dodaje.
Mieszkańcy Sint Maarten, którzy nie znaleźli schronienia w hotelach, śpią na ulicy. Na wyspę skierowano w trybie natychmiastowym holenderskie wojsko. Stu żołnierzy pomaga lokalnej policji między innymi w zapobieganiu rozbojom, których liczba wzrosła po uderzeniu żywiołu.
- Wejścia do naszego hotelu pilnuje holenderskie wojsko, z bronią. Powiedzieli, że tutaj zostaną. Natomiast jeśli chodzi o ewakuację, to w tej chwili jest ona w ogóle niemożliwa - relacjonuje Malawska.
Para jest w kontakcie esemesowym z polskimi służbami dyplomatycznymi. Te zalecają stosowanie się do poleceń wydawanych przez miejscowe władze.
- Mieliśmy wracać w czwartek - wyjaśnia Malawska, dodając, że nie umie powiedzieć, kiedy będzie to możliwe. - Chciałabym, żebyśmy jak najszybciej mogli stąd wylecieć, ale teraz przygotowujemy hotel na uderzenie kolejnego huraganu. My tu czekamy i nic nie wiemy - mówi.
Sint Maarten znajduje się w obszarze działania polskiej ambasady w Wenezueli. MSZ zbiera informacje, gdzie jeszcze mogą być Polacy.
Huragan brnie dalej. Na Barbados Brytyjczycy wysyłają wojsko.
- Wieziemy małe schrony, lekarstwa i wszystko, co jest potrzebne do pierwszej pomocy. Wysyłamy dwustu żołnierzy piechoty morskiej i inżynierów - tłumaczy Tim Jones z Królewskich Sił Powietrznych.
Żywioł dokonał też zniszczeń na Haiti, gdzie mieszkańcy wciąż pamiętają huragan Jeanne z 2004 roku, który pochłonął ponad 3 tysiące ofiar.
Na uderzenie żywiołu szykują się mieszkańcy Florydy. Do Małych Antyli zbliża się natomiast kolejny niebezpieczny huragan - Jose.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24