Protestujący twierdzą, że chcą rewolucji i przywrócenia Hongkongu, ale ich działania dalece wykroczyły poza ich pierwotne postulaty polityczne - stwierdziła szefowa władz Hongkongu Carrie Lam. Ostrzegła też, że protesty kierują ten ważny w Azji ośrodek finansowy na "drogę bez powrotu". W poniedziałek w mieście rozpoczął się strajk generalny. Protestujący sprzeciwiają się lokalnej administracji i zgłoszonemu przez nią projektowi zmian w prawie ekstradycyjnym.
Występując na konferencji prasowej po raz pierwszy od 22 lipca Lam ostrzegła, że kontynuowane w regionie demonstracje stanowią "wyzwanie" dla zwierzchnictwa Pekinu nad Hongkongiem i zasady "jeden kraj, dwa systemy", a także spychają region "na skraj bardzo niebezpiecznej sytuacji".
"Bezprawne działania, które kwestionują suwerenność naszego kraju"
Lam jednocześnie odrzuciła kierowane do niej apele o dymisję i zapowiedziała, że władze hongkońskie będą zdecydowanie bronić prawa i porządku publicznego. Ostrzegła też, że protesty kierują Hongkong, ważny w Azji ośrodek finansowy, na "drogę bez powrotu" i już zaszkodziły lokalnej gospodarce. - [Protestujący - red.] twierdzą, że chcą rewolucji i przywrócenia Hongkongu, [ale] ich działania dalece wykroczyły poza ich pierwotne postulaty polityczne. Te bezprawne działania, które kwestionują suwerenność naszego kraju i zagrażają zasadzie "jeden kraj, dwa systemy", zniszczą stabilność i dobrobyt Hongkongu" - oceniła. Część protestujących zarzuciła Lam, że podsyca istniejący kryzys, ignorując nastroje społeczne, i zadeklarowali kontynuowanie akcji nieposłuszeństwa.
Początek strajku generalnego
Również w poniedziałek rozpoczął się zapowiadany strajk generalny. Spowodował on znaczące utrudnienia w transporcie podczas porannych godzin szczytu, ponieważ strajkujący zablokowali niektóre linie metra i część ulic. Wiele osób miało problem z dotarciem do pracy. Na ulicach prowadzących do finansowego centrum miasta powstały długie korki, a na lotnisku utknęło kilkaset osób i trzeba było anulować 130 lotów.
W ciągu dnia protesty oczekiwane są w ośmiu dzielnicach Hongkongu.
Hongkong protestuje
W niedzielę na głównej wyspie miasta odbył się kolejny protest przeciw nowelizacji prawa ekstradycyjnego. Według agencji Xinhua demonstracji towarzyszyły akty wandalizmu ze strony protestujących - między innymi atakowano posterunki policji, niszczono samochody, podpalano kosze na śmieci. Po starciach z policją, podczas których do rozproszenia tłumu użyto gazu łzawiącego, zatrzymano 44 osoby.
Był to kolejny z rzędu weekend masowych protestów przeciwko władzom Hongkongu i projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, która umożliwiłaby między innymi przekazywanie osób podejrzanych o przestępstwa do Chin kontynentalnych. Pod wpływem największych demonstracji od przyłączenia Hongkongu do ChRL w 1997 roku władze bezterminowo zawiesiły prace nad projektem, ale nie wycofały ich całkowicie, czego domagają się protestujący.
Autor: momo//now / Źródło: PAP