Od samego rana w piątek przed hongkońskimi kioskami ustawiały się długie kolejki, by kupić najnowsze wydanie dziennika "Apple Daily". Gazeta, uznawana za ostatni prodemokratyczny tytuł w Hongkongu, kilkukrotnie zwiększyła nakład po tym, jak dzień wcześniej policja przeprowadziła nalot na jej redakcję. W piątek dwóch z pięciu zatrzymanych pracowników gazety usłyszało zarzuty.
W czwartek do redakcji "Apple Daily" i biur wydającej go firmy Next Digital weszło kilkuset policjantów z wydziału bezpieczeństwa państwowego. Przeszukali oni m.in. komputery dziennikarzy i zatrzymali pięć osób, w tym redaktora naczelnego Ryana Lawa, podejrzanych o "zmowę z obcymi siłami w celu zagrożenia bezpieczeństwu państwa".
W piątek hongkońska policja poinformowała, że Law oraz dyrektor wykonawczy spółki Next Digital, do której należy dziennik Cheung Kim-hung, usłyszeli oficjalne zarzuty. Obaj mają pojawić się w sądzie w sobotę. Pozostałych trzech dziennikarzy zatrzymanych razem z nimi pozostanie w areszcie na czas dochodzenia - poinformowały służby. Władze ogłosiły także wszczęcie postępowania karnego przeciwko trzem innym firmom, pod tym samym zarzutem.
"Chcę wesprzeć naszą gazetę prawdy, gazetę dla Hongkończyków"
Mieszkańcy Hongkongu w piątek od wczesnego rana ustawiali się w kolejkach do kiosków, by kupić najnowsze wydanie gazety.
Krytyczny wobec władz tabloid "Apple Daily" bywa określany jako ostatni drukowany dziennik sympatyzujący z ruchem demokratycznym w Hongkongu. Redakcja zwiększyła piątkowy nakład do 500 tysięcy egzemplarzy, w porównaniu z 80 tysiącami w czwartek, ale w niektórych punktach już rano zabrakło gazet.
- Chcę wesprzeć naszą gazetę prawdy, gazetę dla Hongkończyków – powiedziała ze łzami w oczach kobieta o nazwisku Law, cytowana przez RTHK. Inna oceniła, że lepiej kupić u ulicznego sprzedawcy niż w sieciowym sklepie, bo konta gazety zostały zablokowane przez władze i pieniądze mogłyby jej zdaniem nie dotrzeć do wydawcy.
Nalot policji na redakcję niezależnej gazety
Policja wyjaśniła, że czwartkowy nalot na redakcję "Apple Daily" ma związek z artykułami, w których gazeta miała apelować o nałożenie sankcji na Hongkong i Chiny. Policjanci przestrzegli również mieszkańców, aby nie rozpowszechniali takich treści, ponieważ mogłoby to "wzbudzić podejrzenia". Władze wezwały też ludzi, by zerwali wszelkie kontakty z wydawcami gazety, bo inaczej "pożałują tego".
Założyciel dziennika, magnat medialny Jimmy Lai siedzi już w więzieniu za udział w antyrządowych protestach z 2019 roku. Oskarżony jest również o naruszenie przepisów bezpieczeństwa państwowego, narzuconych Hongkongowi przez komunistyczne władze centralne ChRL w czerwcu 2020 roku. Może mu grozić nawet dożywocie.
Po protestach z 2019 roku Pekin i lojalna wobec niego administracja Hongkongu zaostrzyły kampanię tłumienia opozycji demokratycznej. Wielu działaczy wsadzono do więzienia, a inni wyjechali z miasta w obawie przed prześladowaniami. Zacieśniono też kontrolę ideologiczną w szkołach, bibliotekach i publicznych mediach.
Źródło: PAP, Reuters