Tysiące mieszkańców Hongkongu protestowały w piątek przeciwko polityce władz chińskich. Ludzie domagali się uwolnienia kilku lokalnych wydawców i księgarzy zatrzymanych pod koniec 2015 roku. Do demonstracji doszło w 19. rocznicę przyłączenia Hongkongu do ChRL.
Według relacji agencji Reutera część demonstrantów niosła transparenty z napisami określającymi zatrzymania wydawców i księgarzy jako działania totalitarne.
"Śmiertelne zagrożenie"
- To śmiertelne zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców Hongkongu, którzy są szpiegowani przez nieznane siły - mówił w trakcie protestu prodemokratyczny polityk Cyd Ho. - Władze Hongkongu muszą sprawdzić z rządem centralnym (w Pekinie), co się naprawdę dzieje - dodał.
Zatrzymani w zeszłym roku wydawcy i księgarze pracowali dla hongkońskiego wydawnictwa Mighty Current, znanego z publikacji krytycznych wobec rządu ChRL. Jeden z nich, Lam Wing-kee, który był przetrzymywany przez osiem miesięcy przez chińskie służby, skrytykował Pekin za "naruszanie praw Hongkongu". Chodziło mu o nielegalne działania chińskich służb specjalnych na terytorium byłej brytyjskiej kolonii.
Jeden kraj, dwa systemy
Reuters podkreśla, że w związku z tymi działania pojawiają się coraz liczniejsze głosy, iż Pekin łamie zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą Hongkong jest rządzony, od kiedy został przyłączony do ChRL w 1997 roku. Zasada ta miała obowiązywać przez 50 lat.
Chiny nie przyznają się do żadnych nieprawidłowości.
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP