Kilku członków motocyklowego gangu z Holandii walczy po stronie Kurdów z dżihadystami z Państwa Islamskiego - podały holenderskie media, czym wywołały duże kontrowersje. Pojawiły się pytania, czy Holendrzy nie złamali prawa, zaciągając się do obcej armii.
Doniesienia holenderskich mediów o tym, że obywatele Królestwa Niderlandów walczą w Syrii, wzbudziły ogromne kontrowersje. Gazety pisały, że co najmniej trzech członków popularnego gangu motocyklowego No Surrender pojechało do Syrii i wstąpiło w szeregi kurdyjskiej armii.
Members of Dutch Biker Gang Are Fighting ISIS in Iraq http://t.co/ynJ5nJupFk pic.twitter.com/lMSoHElGkD
— The Mass Deception (@MassDeception1) październik 14, 2014
- Wstąpienie do obcych sił zbrojnych kiedyś było karalne, ale już nie jest zakazane - powiedział rzecznik prokuratora Wim de Bruin. Wyjaśnił, że nie można jedynie wstąpić do wojska i walczyć przeciwko swojemu własnemu państwu, Holandii.
De Bruin zaznaczył, że Holendrzy mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, jeżeli za granicą popełnią jakąś zbrodnie: zaangażują się w tortury czy np. dopuszczą się przemocy seksualnej.
- Dużą różnicą jest to, że Państwo Islamskie jest uznane za grupę terrorystyczną - wyjaśnił De Bruin. - Oznacza to, że nawet przygotowania do wstąpienia do IS są karalne.
Wyjazd do Syrii
Holenderscy dziennikarze ustalili, że na Bliski Wschód wyjechało co najmniej trzech motocyklistów z gangu No Surrender.
Lider grupy Klaas Otto potwierdził, że jego koledzy wyjechali do Syrii. Pochodzą z Amsterdamu, Rotterdamu i Bredy. Na Twitterze pojawiło się zdjęcie przedstawiające jednego z Holendrów w towarzystwie kurdyjskich żołnierzy. Mężczyzna pozuje z kałasznikowem.
Holendrzy to nie jedyni obcokrajowcy, którzy zaciągnęli się do kurdyjskiej armii. W ubiegłym tygodniu Reuters pisał, że na Bliskim Wschodzie walczy kilku Amerykanów. Były żołnierz Brian Wilson miał stwierdzić, że po stronie kurdyjskiej walczy wielu Amerykanów.
Autor: pk//gak / Źródło: The Washington Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter