Palestyński Hamas i Izraelskie Siły Obronne różnią się jak legendarni Dawid i Goliat. W obecnym starciu, jeśli do niego dojdzie na lądzie, nie będzie jednak takiego zaskoczenia, jak podczas tego mitycznego. Izraelskie wojsko dysponuje przytłaczającą przewagą nad swoim przeciwnikiem.
Konflikt pomiędzy rządzącym w Strefie Gazu Hamasem i Izraelskimi Siłami Obronnymi (z hebrajskiego Cahal) po raz kolejny wkroczył w gorącą fazę. Od środy Izrael intensywnie bombarduje różne cele militarne na terytorium palestyńskim, a Palestyńczycy prowadzą równie intensywny ostrzał terytorium państwa żydowskiego przy pomocy rakiet. Najważniejsza dla rozwoju sytuacji jest mobilizacja sił lądowych Cahalu na granicy z Strefą Gazy. Jest prawdopodobne, iż po intensywnych nalotach, które "zmiękczą" Hamas, dojdzie do inwazji lądowej. Jeśli tak się stanie, Palestyńczycy nie będą jednak mieli szansy zwyciężyć z zaskoczenia, tak jak zrobił to mityczny Dawid. Dysproporcja sił jest zbyt wielka.
Cahal - zbrojne ramie Izraela
Izraelskie regularne wojsko należy do najnowocześniejszych i najlepiej uzbrojonych sił zbrojnych na świecie. Ma też wielkie doświadczenie w prowadzeniu różnych operacji wojskowych, zbierane przez dekady nieustannych konfliktów z sąsiadami i Palestyńczykami. W szeregach Cahalu służy około 175 tys. żołnierzy. W porównaniu z wieloma krajami to niewielkie siły, ale dla tak małego państwa, liczącego niecałe osiem milionów ludności, ich utrzymanie to wielki wysiłek. Rocznie na siły zbrojne Izrael przeznacza niemal siedem procent PKB - to najwyższy współczynnik dla wszystkich krajów demokratycznych. Oznacza to 50 miliardów dolarów. Dla porównania Polska na swoje wojsko wydaje około dziesięciu miliardów dolarów rocznie. Tak duże nakłady na relatywnie nieliczne wojsko skutkuje jego świetnym wyposażeniem i bardzo zaawansowanym przemysłem zbrojeniowym.
Nierówna walka
Do walki z Hamasem Izrael może wystawić setki czołgów rodziny Merkava, uznawanych z jedne z najlepszych na świecie. Jedyna skuteczna broń Palestyńczyków przeciw tym maszynom to nieliczne przeszmuglowane z Iranu rosyjskie kierowane pociski przeciwpancerne "Kornet". Ewentualnie mogliby zastosować silne IED, czyli improwizowane miny-pułapki, które z ograniczonym powodzeniem zastosował przeciwko Izraelczykom Hezbollah w Libanie. Wielką przewagą Izraela w starciu z Hamasem jest też lotnictwo, które od środy intensywnie i precyzjnie niszczy infrastrukturę bojówek. Palestyńscy bojownicy mogą mu przeciwstawić jedynie nieliczne - przemycone prawdopodobnie z Libii - rosyjskie rakiety przeciwlotnicze odpalane z ramienia, SA-7 Strzała. Jest to jednak uzbrojenie stare i nieskuteczne przeciw nowoczesnym samolotom. Zagrożone mogą być jedynie śmigłowce. Jedynym sposobem walki, jakiego może próbować Hamas, to klasyczna współczesna walka partyzancka w postaci zasadzek przy pomocy IED, zamachów i okazjonalnych ataków na małe izraelskie oddziały. Może to doprowadzić do pewnych strat w szeregach Cahalu, ale niemal na pewno nie będą one w stanie skutecznie zatrzymać Izraelczyków. Kopuła, która zmienia zasady gry Kluczowe dla Hamasu jest jego uzbrojenie rakietowe. Palestyńska bojówka od lat zbroi się do ostrzeliwania terenu Izraela masą niecelnych i prostych rakiet. Od środy odpalono ich już około 350. Nie wiadomo, ile udało ich się wyprodukować metodami chałupniczymi w Strefie Gazy, a ile przemycono z Iranu czy Syrii, ale niemal na pewno Hamas ma ich tysiące. Izraelskie wojsko jest jak najbardziej świadome zagrożenie ze strony rakiet, dlatego niemal wszystkie dotychczasowe naloty są wycelowane właśnie w ich wyrzutnie i składy. Izrael ma jednak teraz asa w rękawie, którego nie posiadał podczas poprzedniej wojny z Hamasem na przełomie lat 2008 i 2009. Jest to system przeciwrakietowy krótkiego zasięgu Iron Dome. Cztery baterie od środy intensywnie zwalczają wystrzeliwane z Strefy Gazy rakiety. Jak deklaruje izraelskie wojsko, strąciły już skutecznie 130 rakiet, które komputery systemu uznały za zagrożenie, bowiem zmierzały w kierunku terenów zabudowanych.
Czekanie na łaskę
Iron Dome w znacznej mierze "wybija zęby" Hamasowi, który traci swój główny atut, czyli możliwość zastraszenia ludności cywilnej Izraela. Hamasowi pozostaje więc liczyć na naciski międzynarodowe i niechęć izraelskich polityków do wikłania się w długotrwałą operację lądową, która może przynieść straty w ludziach. Duże znaczenie mają tu zbliżające się przedterminowe wybory w Izraelu, zaplanowane na styczeń. Gloria zwycięzcy mogłaby znacząco pomóc premierowi Benjaminowi Netanjahu.
Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl