"Gwałtowne" zbliżenie myśliwca. Amerykanie "celowo podgrzewają atmosferę"

Do incydentu doszło nad Morzem Wschodniochińskim, czyli wyjątkowo nie nad Morzem Południowochińskim, które w ostatnich latach stało się głównym punktem zapalnym w regionie. Ze strony amerykańskiej brał w nim udział samolot zwiadowczy RC-135, a ze strony chińskiej dwa myśliwce J-10.

- Jeden z przechwytujących chińskich myśliwców w sposób niebezpieczny gwałtownie zbliżał się. Według wstępnej oceny wygląda to na przypadek niewystarczających umiejętności, bo później nie doszło już do żadnych prowokacyjnych czy niebezpiecznych manewrów - oznajmiło Dowództwo Pacyficzne wojska USA. Dodano, że kwestia incydentu jest "poruszana poprzez stosowne kanały dyplomatyczne i wojskowe". Chińskie ministerstwo obrony ze swojej strony oświadczyło, że przygląda się sprawie. - Oceniając doniesienia, wygląda na to, że strona amerykańska kolejny raz celowo podgrzewa atmosferę - stwierdzono w oświadczeniu. Chińczycy zapewnili, że ich piloci "zawsze działają zgodnie z prawem i zasadami, oraz są profesjonalni i odpowiedzialni". To kolejny incydent tego rodzaju na linii Chiny-USA. Amerykańskie wojsko nieustannie prowadzi loty zwiadowcze i patrolowe wzdłuż chińskich wybrzeży. Spotyka się to z reakcją lotnictwa Chin, które wysyła na przechwycenie myśliwce. Incydenty najczęściej mają miejsce nad Morzem Południowochińskim, zwłaszcza w pobliżu strategicznej i silnie zmilitaryzowanej wyspy Hainan, oraz tworzonych przez Chińczyków sztucznych wysp dalej na południe. Zaledwie w maju Amerykanie donosili, że chiński myśliwiec zbliżył się na zaledwie 15 metrów od samolotu zwiadowczego US Navy EP-3 ARIES II. W 2001 roku w podobnej sytuacji doszło do kolizji myśliwca J-8 i EP-3, co skończyło się śmiercią chińskiego pilota oraz przymusowym awaryjnym lądowaniem maszyny amerykańskiej na wyspie Hainan. Efektem był poważny kryzys dyplomatyczny.

Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl