Władze Osetii Południowej, separatystycznego regionu Gruzji, zapowiadają, że przeprowadzą referendum w sprawie przyłączenia się do Rosji po wyborach regionalnych 10 kwietnia. Inna samozwańcza republika, Abchazja, nie zamierza tego robić. Niezależność Osetii Południowej i Abchazji została uznana przez Rosję po konflikcie zbrojnym na Kaukazie w 2008 roku.
"Głównym historycznym, strategicznym celem podzielonego narodu osetyjskiego jest zjednoczenie w ramach jednego państwa. Tym państwem jest Federacja Rosyjska. W najbliższym czasie podejmiemy odpowiednie kroki prawne" - powiedział w specjalnym oświadczeniu przywódca Osetii Południowej Anatolij Bibiłow.
"Wierzę, że zjednoczenie z Rosją jest naszym strategicznym celem, naszą drogą, dążeniem narodu" - stwierdził przywódca samozwańczej republiki, cytowany przez służbę prasową rządzącej Jednej Rosji.
Oświadczenie Bibiłowa pojawiło się wkrótce po doniesieniach z ukraińskiego Donbasu. O referendum w sprawie wejścia w skład Rosji wspomniały wcześniej władze samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej. Nie spotkało się to jednak z "entuzjazmem" w stolicy rosyjskiej. Przewodniczący Komitetu ds. Wspólnoty Niepodległych Państw w Dumie Państwowej (izbie niższej rosyjskiego parlamentu) Leonid Kałasznikow ocenił, że inicjatywa ta jest "przedwczesna". Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, pytany o kwestię referendum przez dziennikarzy, odpowiedział, że "wyjaśnienia należy szukać w szeregach władz ŁRL".
Po konflikcie zbrojnym na Kaukazie
Separatystyczne regiony Gruzji, Abchazja i Osetia Południowa, zostały uznane przez Rosję po ich konflikcie zbrojnym z Gruzją w sierpniu 2008 roku. Rosyjskie wojska wkroczyły tam w czasie tej wojny jako "siły interwencyjne". Po zakończeniu konfliktu władze w Moskwie wzmocniły w obydwu republikach obecność militarną. Bazy wojskowe w Osetii Południowej i Abchazji, liczące kilka tysięcy żołnierzy, podlegają rosyjskiemu Południowemu Okręgowi Wojskowemu.
Podobnie jak w rosyjskojęzycznym Donbasie we wschodniej Ukrainie, Moskwa wykorzystała uznanie separatystycznych regionów w Gruzji, a także nadanie rosyjskiego obywatelstwa tamtejszym mieszkańcom do utrzymania zbrojnej obecności na obszarze byłego Związku Radzieckiego, który postrzega jako część swojej naturalnej sfery wpływów.
Abchazja nie chce do Rosji
Abchazja nie zamierza jednak naśladować Osetyjczyków i nie chce przyłączać się do Rosji. - Rosja jest naszym partnerem strategicznym, drogim i bliskim państwem, ale my w republice (Abchazji) nie mamy zamiaru wstąpić do Federacji Rosyjskiej – powiedział w środę w rozmowie z agencją Interfax przewodniczący abchaskiego parlamentu Walery Kwarchia.
Sekretarz abchaskiej Rady Bezpieczeństwa Siergiej Szamba ze swojej strony oznajmił, że "region popiera aspiracje Osetii Południowej, ale nie podziela jego celu, jakim jest przyłączenie się do Rosji".
Źródło: Reuters, Interfax, gazeta.ru