Gruziński parlament przyjął ustawę o "agentach zagranicznych". Tysiące niezadowolonych obywateli protestują w Tbilisi niemal bez przerwy. Wieczorem doszło do starć demonstrantów z policją. Służby pobiły między innego znanego aktywistę. Twierdzą, że 13 osób zatrzymano za "niepodporządkowanie funkcjonariuszom" i "drobne chuligaństwo".
We wtorek gruziński parlament, kontrolowany przez partię rządzącą Gruzińskie Marzenie, przegłosował w trzecim czytaniu ustawę o przejrzystości wpływów zagranicznych.
Tysiące demonstrantów zablokowało wieczorem ruch na głównym skrzyżowaniu w stolicy Gruzji. Wcześniej aktywista Dawit Kacarawa - lider Ruchu Antykorupcyjnego - został brutalnie pobity podczas zatrzymania na mitingu. Zdjęcia pobitego przez zamaskowanych funkcjonariuszy Kacarawy opublikowała telewizja Mtavari.
Władze poinformowały o zatrzymaniu 13 osób za "niepodporządkowanie funkcjonariuszom" i "drobne chuligaństwo", jednak portal Newsgeorgia.ge podał, że zatrzymania we wtorek trwały od samego rana i liczba aresztowanych nie jest znana. Newsgeorgia.ge odnotowuje, że istotnie doszło do próby uszkodzenia ogrodzenia przy wejściu do parlamentu przez kilku protestujących. To właśnie wtedy MSW uznało, że protest przybrał siłową formę, i policja zaczęła przepędzać ludzi sprzed budynku.
Przed północą w Gruzji (godz. 22 w Polsce) media informowały, że protest był kontynuowany i dochodziło do nowej fali zatrzymań.
Tłumy protestujących
Przed parlamentem we wtorek zgromadzili się przeciwnicy ustawy, którzy swój sprzeciw manifestują już od tygodni. Wejścia do parlamentu ochraniają od wielu dni szczelne kordony policji. Na wewnętrznym dziedzińcu gmachu zgromadzono siły specnazu.
Po południu doszło do starcia protestujących ze służbami. Na nagraniu sprzed budynku widać, jak liczni funkcjonariusze nacierają na tłum. Słuchać krzyki, gwizdy. Niektóre osoby są popychane lub szarpane. Część protestujących otulona jest w unijne lub gruzińskie flagi.
Przepychanki na sali plenarnej
Jak informował Reuters, niespokojnie było też przed głosowaniem. Doszło do przepychanek na sali plenarnej. Agencja opublikowała nagranie.
Protesty przeciw ustawie
Gruzini od ponad miesiąca wychodzą na ulice, żądając od rządzącej partii Gruzińskie Marzenie wycofania się z prac nad projektem ustawy.
Gruziński projekt wzorowany jest na pierwszej, stosunkowo "łagodnej" wersji rosyjskiego prawa o agentach zagranicznych, które potem zostało zaostrzone. Przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 procent finansowania z zagranicy podlegać będą obowiązkowej rejestracji i sprawozdawczości oraz trafią do specjalnego rejestru agentów obcego wpływu. Ministerstwo sprawiedliwości będzie mogło pod dowolnym pretekstem przeprowadzać kontrole takich organizacji.
Według oponentów władz ustawa może, podobnie jak w Rosji, zostać wykorzystana do niszczenia opozycji i niezależnych mediów. Zarówno opozycja, jak i uczestnicy masowych protestów są przekonani, że ustawa stoi w sprzeczności z dążeniem Gruzji do członkostwa w Unii Europejskiej.
Partia władzy twierdzi, że projekt "służy przejrzystości i ochronie suwerenności" i zapowiada, że nie ulegnie presji z zewnątrz.
Jednocześnie premier Irakli Kobachidze oświadczył w poniedziałek, że władze dopuszczają możliwość wprowadzenia zmian do ustawy na etapie prezydenckiego weta. Prezydentka Salome Zurabiszwili zapowiedziała już, że zawetuje nowe prawo. Partia władzy ma jednak dość głosów, by odrzucić jej sprzeciw. Ewentualne zmiany można będzie wprowadzić, gdy prezydentka odeśle projekt do parlamentu. - Na uzgodnienie i przyjęcie poprawek będą dwa tygodnie pomiędzy 14 a 28 maja - powiedział premier.
Międzynarodowa krytyka
Przedstawiciele USA i UE wyrażali zaniepokojenie projektem i apelowali do władz Gruzji o wycofanie się z prac nad ustawą. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, który uczestniczył we wtorek w Kopenhadze w konferencji na temat demokracji, podkreślił, że jeżeli gruzińscy prawodawcy "chcą przystąpić do UE, muszą szanować podstawowe zasady praworządności i zasady demokracji".
Gruzja w grudniu 2023 roku otrzymała status kandydata do UE, a akcesję popierało według sondaży około 80 proc. społeczeństwa.
Źródło: Reuters, PAP