Sprawująca niepodzielną władzę w Gruzji partia Gruzińskie Marzenie (GM) ma już gotową nową konstytucję, która ma jeszcze umocnić jej rządy, a przywódca gruzińskiej cerkwi prawosławnej namawia Gruzinów do przywrócenia monarchii. Analiza Wojciecha Jagielskiego z Polskiej Agencji Prasowej.
W czerwcu, na ostatnich przed wakacjami posiedzeniach parlamentu, posłowie Gruzińskiego Marzenia przyjęli w pierwszym i drugim czytaniu projekt nowej konstytucji. Trzecie czytanie i ostateczne głosowanie odbędzie się po wakacjach, a wynik debaty jest formalnością.
Od jesiennych wyborów w 150-osobowym parlamencie zasiada 115 posłów GM, a dodatkowo wspiera ich pojedynczy poseł z partii Przemysł Ocali Gruzję. Podzielona opozycja - składająca się z dwóch frakcji rządzącego dawniej Zjednoczonego Ruchu Narodowego byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego oraz nieprzychylnych im posłów z Sojuszu Patriotów Gruzji (SPG) - nie jest w stanie przepchnąć żadnej swojej inicjatywy ani zablokować tej rządowej. - Jesienią konstytucja zostanie przez parlament przyjęta, a poprawki mogą dotyczyć jedynie drobiazgów – mówi Polskiej Agencji Prasowej niezależny tbiliski politolog Ramaz Sakwarelidze.
– Opozycja protestuje, ale trudno stwierdzić, o co tak naprawdę jej chodzi. Wygląda jakby sprzeciwiała się, bo tak, i tylko tak rozumie rolę opozycji - dodaje.
Jakie zmiany?
Nowa konstytucja formalizuje trwającą od paru lat transformację Gruzji z republiki prezydenckiej na parlamentarną. Prezydent, wybierany dotąd w powszechnej elekcji, ma być teraz wyłaniany przez kolegium elektorskie składające się z posłów i przedstawicieli samorządów, a jego uprawnienia sprowadzą się niemal wyłącznie do ceremonialnych. Pełnia władzy wykonawczej przejdzie w ręce premiera i jego rządu, tworzonego przez zwycięskie w wyborach partie lub koalicje. Nowa konstytucja przewiduje też między innymi., że parlament wybierany będzie teraz w systemie proporcjonalnym, a nie większościowo-proporcjonalnym jak dotychczas.
- Takich zmian domagała się sama dzisiejsza opozycja. Za przejściem z ustroju prezydenckiego na parlamentarny opowiadali się jeszcze w 2010 roku sami "narodowcy", którzy wtedy sprawowali władzę i liczyli, że będą rządzić jeszcze długo. Liczył na to zwłaszcza Saakaszwili, któremu w 2013 roku kończyła się druga i ostatnia kadencja. Jako premier mógł rządzić dalej" – mówi Sakwarelidze.
"Narodowcy" niespodziewanie przegrali jednak wybory w 2012 roku i władzę w Tbilisi przejęli "marzyciele", kierowani przez najbogatszego Gruzina Bidzinę Iwaniszwilego.
- Gdyby dziś "narodowcy" rządzili dalej, pewnie nie sprzeciwialiby się nowej konstytucji, a podobnie jak "marzyciele" opowiadali za jak najszybszym jej przyjęciem. Nowa konstytucja wzmocni bowiem przede wszystkim tych, którzy będą rządzili, gdy wejdzie w życie - wyjaśnia Sakwarelidze. Najsilniejszej z partii sprzyjać będzie zwłaszcza nowy, proporcjonalny system wyborczy, przewidujący między innymi, że zwycięzcy wyborów dostanie się dodatkowo największa liczba z mandatów nieobsadzonych z powodu głosów oddanych na partie, które nie przekroczą wyznaczonego na 3 proc. progu wyborczego (rozdrobniona scena polityczna w Gruzji sprawiała, że gra dotyczyła zwykle około 20 procent mandatów). Na żądania opozycji oraz sugestie Komisji Weneckiej "marzyciele" zgodzili się obniżyć próg wyborczy z 5 do 3 procent i zrezygnowali z pomysłu, by wszystkie nieobsadzone mandaty przypadały zwycięzcy elekcji. Nowa konstytucja przewiduje, że tylko partie reprezentowane w parlamencie będą otrzymywać subwencje z budżetu państwa i tylko one będą mogły bez żadnych warunków wstępnych zgłaszać się do nowych wyborów. Partie, które znajdą się poza parlamentem, by wystartować w następnych wyborach, będą musiały wpierw zebrać co najmniej 25 tysięcy podpisów zwolenników.
Niebezpieczeństwa dla młodej demokracji
Wobec protestów opozycji oraz postawy urzędującego od 2013 roku prezydenta Giorgiego Margwelaszwilego, "marzyciele" zgodzili się też, że nowe zasady wyboru prezydenta i parlamentu będą obowiązywać nie w najbliższych (2018 rok – prezydenckie i 2020 rok – parlamentarne), ale dopiero w następnych wyborach, czyli w 2023 roku i 2024 roku Urzędujący prezydent od początku swoich rządów bardzo opozycyjnie nastawionego do swojej rodzimej partii.
- Gdyby "narodowcom" udało się wygrać wybory w 2020 r., z pewnością by nie protestowali przeciwko nowej konstytucji; ani nie broniliby tak bardzo wolnych wyborów prezydenckich, gdyby Margwelaszwili nie wojował z rządzącą partią i Iwaniszwilim – mówi Polskiej Agencji Prasowej Sakwarelidze. – Jeśli jednak nic się nie zmieni, a Gruzini są bardziej rozczarowani opozycją niż rządzącymi, nowa konstytucja umocni władzę "marzycieli" i ich przywódcy Iwaniszwilego, który decydując o kolejności na partyjnych listach wyborczych, będzie miał dodatkowy instrument zwalczania frakcji i wszelkiej niezależności w partii - dodaje. Według Sakwarelidzego przejście w Gruzji z prezydenckiego na parlamentarny system rządów będzie niebezpieczne dla wciąż młodej gruzińskiej demokracji, bo w nowym ustroju władzę absolutną sprawować będzie premier i szef rządzącej partii, podczas gdy w starym, prezydenckim, szef państwa, jak obecnie Margwelaszwili, mógł być przeciwwagą dla nazbyt autokratycznego szefa rządu. Gruzińska cerkiew prawosławna proponowała zresztą rodakom, by pójść jeszcze dalej i przywrócić w kraju zlikwidowaną na początku XIX stulecia monarchię. Z propozycją taką wystąpił pod koniec czerwca katolikos Eliasz II, a przewodniczący parlamentu i zarazem komisji konstytucyjnej Irakli Kobachidze odparł, że pomysł katolikosa zasługuje na poważną rozwagę. - Pomysł z przywróceniem monarchii to raczej polityczny folklor, ale gorliwość rządzącej partii pokazuje tylko, jak wielkie znaczenie w naszej polityce odgrywa cerkiew. Katolikos od dawna zresztą opowiada się za przywróceniem monarchii – mówi Sakwarelidze. – Królewska władza pochodzi od Boga, więc kapłani popierają każdą monarchię, bo przy niej zawsze zyskują na znaczeniu - wskazuje. W przeciwieństwie do Saakaszwilego, który ukrócał polityczne ambicje gruzińskiej cerkwi, a wielu jej kapłanom wytykał kolaborację z komunistycznymi reżimami, "marzyciele" i Iwaniszwili utrzymują z cerkwią serdeczne stosunki, których dowodem jest wprowadzony do konstytucji zapis określający małżeństwo jako związek wyłącznie kobiety i mężczyzny.
Autor: Wojciech Jagielski / Źródło: PAP