Władze stolicy Rosji, aby utrudnić przemieszczanie się bojowników Grupy Wagnera w kierunku Moskwy, zdecydowały o blokadach i rozkopaniu dróg. Mieszkańcy starali się w tym czasie wyjechać z kraju. Ceny biletów lotniczych wzrosły w kilka godzin 2,5-krotnie, osiągając poziom z początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Władze Rosji gorączkowo starały się zablokować drogi do Moskwy lub przygotować się tak, by mogło to nastąpić w ciągu kilku minut. Prowizoryczne blokady tworzono z ciężarówek lub po prostu kopano rów w drodze, by móc zatrzymać kolumnę zbuntowanych najemników.
Portal internetowy telewizji Biełsat opisywał, że im bliżej do stolicy, tym więcej tras było nieprzejezdnych i z tego powodu w wielu miejscach tworzyły się wielokilometrowe korki.
Jedna z pasażerek autobusu, który utknął w korku powiedziała: - Nikt nas nie słyszy. Stoimy w słońcu jak stado owiec. Po tym, jak zadzwoniłem do biura gubernatora obwodu woroneskiego, zaoferowano nam wodę.
Biełat podał, że w związku z rewoltą wagnerowców, służby kontrolują auta oraz mogą ograniczać ruch pieszych, a w stolicy zamykano parki, centra handlowe i galerie sztuki. Poniedziałek ma być dniem wolnym od pracy. Władze ostrzegły również, że mogą się pojawić problemy z dostępem do internetu.
W Moskwie na cały tydzień odwołano też wszelkie wydarzenia publiczne i plenerowe.
Część mieszkańców stolicy starało się opuścić w sobotę Rosję, a ceny biletów lotniczych do Tbilisi w Gruzji, Astany w Kazachstanie i innych państw byłego ZSRR wzrosły 2-2,5 krotnie. Niemiecki "Spiegel" informował w sobotę, że bilety na wyloty z Moskwy były już wczesnym popołudniem wyprzedane.
W Moskwie w sobotę wieczorem wciąż widać było wielu uzbrojonych funkcjonariuszy służb siłowych, a przy obiektach Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) wzmożony ruch aut - informowała rosyjska redakcja BBC po ogłoszeniu przez Grupę Wagnera, że najemnicy rezygnują z marszu na stolicę.
W centrum Moskwy nie ma dużo ludzi; wielu mieszkańców wyjechało na dacze za miasto. Widać za to licznych uzbrojonych funkcjonariuszy służb siłowych: policji, gwardii narodowej (Rosgwardii) i Federalnej Służby Ochrony. Uzbrojeni są także funkcjonariusze pod gmachem Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, którego służby to głównie straż pożarna.
W rejonie ulicy Iljinka, gdzie mieszczą się instytucje rządowe, w zamkniętych dla zwykłych przechodniów zaułkach widać ludzi z bronią albo w strojach maskujących, przechodzących przez punkty kontrolne. Dość spory ruch jest przy wartowniach FSB - to wyraźnie dzień pracy. Przez centrum przejeżdżają rozmaite czarne samochody osobowe i mikrobusy z sygnałami świetlnymi - relacjonowała rosyjska redakcja BBC.
Źródło: PAP