Jeden z największych globalnych funduszy do walki z chorobami twierdzi, że w ostatnich latach skradziono leki antymalaryczne warte miliony lub nawet setki milionów dolarów. Informacje te są wynikiem wewnętrznego śledztwa przeprowadzonego przez Global Fund, czyli międzynarodową instytucję finansową zajmującą się zdobywaniem i wypłacaniem dodatkowych środków na zapobieganie i leczenie HIV/AIDS, gruźlicy i malarii.
Global Fund dwa miesiące temu wprowadziło nowy program antykorupcyjny w następstwie styczniowego raportu AP, który ujawniał, że duża część niektórych dotacji nie trafia do potrzebujących, lecz w związku z panującą w niektórych krajach korupcją jest marnowana.
Raporty z wewnętrznego śledztwa zostały przekazane agencji przez anonimowego pracownika innej organizacji zdrowotnej, któremu z kolei dostęp do nich zapewnił pracownik Global Fund.
Uderzenie w reputację Global Fund
Z tych poufnych dokumentów wynika, że w 13 państwach, głównie afrykańskich, zaginęły leki antymalaryczne warte miliony dolarów. Według pracowników Global Fund, do kradzieży leków dochodzi coraz częściej, a ich sposoby są "coraz bardziej wyszukane".
Rzecznik tej instytucji Jon Liden nie chciał podać dokładnej wartości skradzionych leków. - Traktujemy to bardzo poważnie i zrobimy wszystko, co konieczne, by chronić nasze inwestycje - mówił Liden.
Styczniowy raport AP ujawnił sprzeniewierzenie dużych sum pochodzących z grantów Global Fund i zaszkodził reputacji tej instytucji, którą wspierają takie osobistości jak Bono czy Bill Gates. Global Fund jest także uznawany za alternatywę dla biurokracji panującej w ONZ.
Afryka na cenzurowanym
Jak wynika z najnowszych dokumentów, po wykryciu skali kradzieży leków antymalarycznych Global Fund podjęło natychmiastowe działania, zawieszając dotacje na te leki, które miały być przechowywane w rządowych magazynach w Suazi i Malawi.
Najnowsze raporty potwierdzają, że od 2009 do 2011 r. w Togo, Tanzanii, Sierra Leone, Suazi i Kambodży skradziono leki antymalaryczne warte 2,5 mln dolarów.
Dokumenty nie ujawniają dokładnej wartości leków skradzionych w pozostałych krajach, m.in. w Nigerii i Kenii, gdzie Global Fund prowadzi wiele programów. Jednak autorzy raportów sugerują, że całkowita wartość skradzionych leków jest wyższa niż 2,5 mln dolarów. Fundusz podejrzewa, że w samej Tanzanii leki te były warte 200 mln dolarów.
W raporcie ze stycznia AP informowało, że skradzione leki mają wartość dziesiątek tysięcy dolarów. Inspektor generalny Global Fund twierdził wówczas, że nie są one rozdawane potrzebującym, lecz zamiast tego lądują w afrykańskich sklepach.
Najnowsze dokumenty ujawniają, że w ok. 70 proc. przypadków to pracownicy ochrony, menedżerowie i lekarze kradli leki z rządowych magazynów. Z raportów wynika, że często już w kilka godzin po tym, gdy leki docierają na miejsce, są one wysyłane do innych krajów.
Zabójcza malaria
Co roku na malarię zapada ponad 250 mln ludzi, z których około miliona umiera. W związku z ogromnym zapotrzebowaniem na leki antymalaryczne, które są dostępne w aptekach i na rynku prywatnym, łatwiej je sprzedać niż leki np. przeciw AIDS, które są wydawane jedynie w szpitalach i klinikach.
Global Fund powstała w 2002 r. Finansuje ponad 600 programów zdrowotnych w 150 krajach.
Źródło: PAP