- Nie rozumiem, dlaczego wywołało to dyskusję - stwierdziła premier Włoch Giorgia Meloni, odnosząc się do kontrowersji spowodowanych zabraniem przez nią 7-letniej córki w oficjalną podróż do Chin. - Śmieszy mnie to, że niektóre osoby uważają się za tak wyższe moralnie, że mogą pouczać matkę, jak ma wychowywać córkę - mówiła w rozmowie z tygodnikiem "Chi".
Premier Włoch broni swojej decyzji o zabieraniu w niektóre oficjalne podróże swojej 7-letniej córki Ginevry. Rozmowę na ten temat sprowokowały negatywne komentarze po tym, jak zabrała dziecko do Chin. - Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego wywołało to dyskusję - stwierdziła polityczka w opublikowanej we wtorek rozmowie z tygodnikiem "Chi".
- Przez podróże i obowiązki nie było mnie prawie tydzień. Czy według krytyków powinnam zostawić córkę w domu, czy może u przyjaciół? - zapytała retorycznie szefowa włoskiego rządu, która w ubiegłym roku rozstała się z ojcem dziecka Andreą Giambruno. - Śmieszy mnie to, że niektóre osoby uważają się za tak wyższe moralnie, że mogą pouczać matkę, jak ma wychowywać córkę. Ja uważam, że każda matka wie, co jest lepsze dla jej dziecka, i powinna samodzielnie dokonywać wyboru - dodała Meloni.
Giorgia Meloni: nie będzie więcej wymówek, by wykorzystywać macierzyństwo jako pretekst
Włoska premier zwróciła również uwagę na "wyzwanie kulturowe, które dotyczy wszystkich kobiet". Jak wyjaśniła, pod pojęciem tym rozumie funkcjonujące wciąż przekonanie, jakoby łączenie macierzyństwa z pracą zawodową obniżało jakość obu. - Myślę, że jeśli ja jako prezeska Rady Ministrów jestem w stanie pokazać, że moje stanowisko jest do pogodzenia z macierzyństwem, to nie będzie więcej wymówek dla tych, którzy wykorzystują macierzyństwo jako pretekst, by nie awansować kobiet w pracy - stwierdziła polityczka.
Rozmawiając z "Chi", premier podkreśliła, że choć w jej ocenie "wykonywanie ważnej pracy i udowadnianie, że można przy tym wychowywać dzieci, nie powinno być rewolucją", niestety "w społeczeństwie, które często używa dzieci jako argumentu, by nie dopuścić do osiągnięcia celów (przez kobiety - red.), taką rewolucją ono jest". Premier dodała też, że jej córce bardzo podobała się wizyta w Chinach.
"Vanity Fair Italia" zwraca uwagę, że w dalszej części rozmowy polityczka wyznała jednak, że zdarza jej się czuć winną ze względu na spędzanie, w jej ocenie, niedostatecznie dużej ilości czasu z córką. - Zwykło się mówić, że nie chodzi o ilość spędzanego z dziećmi czasu, ale o jego jakość. Myślę, że ogólnie jest to prawda, ale niekoniecznie sprawdza się to w tym konkretnym przypadku. Dzieci słusznie chcą, by przy nich być, gdy dzieje się coś, co jest dla nich ważne. Szczęściem trzeba się dzielić - powiedziała Meloni.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA