Kosowska opozycja zakłóciła w piątek pierwszą sesję parlamentu w roku, rozpylając gaz łzawiący. Takimi metodami już od października 2015 roku opozycyjni deputowani usiłują zmusić rząd do wycofania się z umowy o normalizacji stosunków z Serbią.
- Ludzie odwrócili się od reżimu, rząd musi podać się do dymisji i odpowiedzieć na wolę ludu - oświadczył lider nacjonalistycznego ugrupowania Vetevendosje (Samostanowienie) Visar Ymeri. Uzyskał on od przewodniczącego parlamentu zgodę, poza wszelkim protokołem, na zwrócenie się do deputowanych przed rozpoczęciem posiedzenia.
Sześciu policjantów w maskach przeciwgazowych próbowało unieszkodliwić pojemnik z gazem, ale deputowani opozycji uniemożliwili podjęcie takich działań.
"Precz z rządem"
Przed budynkiem parlamentu w Prisztinie, otoczonym przez znaczne siły prewencyjne policji, zebrało się ok. 200 zwolenników opozycji, którzy skandowali "precz z rządem". W środę, w ósmą rocznicę ogłoszenia niezależności Kosowa, co najmniej 15 tys. osób, według szacunków policji, demonstrowało pokojowo w centrum stolicy przeciwko rządowi.
Porozumienie z Serbią, regulujące autonomię mniejszości serbskiej w Kosowie, zostało wypracowane za pośrednictwem Unii Europejskiej po wielu miesiącach negocjacji.
Największe kontrowersje budzi zagwarantowanie mniejszości serbskiej większych uprawnień we władzach lokalnych i zezwolenie jej na otrzymywanie ograniczonego wsparcia finansowego z Serbii. Według przywódców opozycji powodowałoby to destabilizację Kosowa poprzez wprowadzanie podziałów etnicznych.
Zamieszkane głównie przez ludność albańską Kosowo proklamowało niepodległość w 2008 roku przy poparciu Zachodu i po atakach lotnictwa NATO, które miały no celu położenie kresu prześladowaniom Albańczyków przez siły serbskie. Serbia nie uznała niepodległości Kosowa i nadal uważa je za swoją prowincję. Niepodległość Kosowa uznało natomiast ponad 100 krajów, w tym USA i większość państw UE.
Autor: //gak / Źródło: PAP