Francuzi w niedzielę pójdą do urn wyborczych, by w pierwszej turze głosowania do władz regionalnych i departamentalnych wybrać swoich przedstawicieli. Według sondaży przegranym wyborów może się okazać lewica. Wybory, pierwotnie przewidziane w marcu, odbędą się z trzymiesięcznym opóźnieniem z powodu pandemii koronawirusa.
Lokale wyborcze zostaną otwarte o godzinie 8 rano. 46 mln uprawnionych do głosowania wyborców wybierze 1757 przedstawicieli do władz regionów i 4108 przedstawicieli władz departamentów sprawujących urząd przez sześć lat. Sondaże zapowiadają niską frekwencję w niedzielnych wyborach. Druga tura wyborów regionalnych i departamentalnych odbędzie się 27 czerwca.
Jak wskazują analitycy, mimo że bezpieczeństwo nie stanowi kompetencji rad regionalnych, kwestia ta była na czele tematów wyborczych dla połowy wyborców, wyprzedzając rozwój gospodarczy i tworzenie miejsc pracy oraz ekologię.
Okazja "do testowania sojuszy"
Partie lewicowe nie mogą liczyć na zwycięstwo w żadnym z 13 regionów Francji kontynentalnej oraz w terytoriach zamorskich, w tym w pięciu, w których obecnie sprawują władzę – wynikało z opublikowanego 9 czerwca sondażu Instytutu Ipsos/Sopra Steria dla stacji France 3. Jednak najnowsze sondaże, opublikowane 18 czerwca, wskazują, że we władzach części regionów zostanie zachowany status quo.
Prawica, według sondaży, może pozostać u sterów regionów Hauts-de-France, Normandii, Ile-de-France, Owernia-Rodan-Alpy, natomiast lewica ma szansę zachować władzę w Bretanii, Burgundii-Franche-Comte, Nowej Akwitanii, Oksytanii. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen może liczyć na zwycięstwo w trzech regionach: Paca, Grand Est i Centre-Dolina Loary.
Analitycy wskazują, że wciąż głęboko naznaczona porażką w wyborach prezydenckich w 2017 roku francuska lewica nie jest w stanie mówić jednym głosem. Rządy prezydenta Francois Hollande'a są często traktowane jako porażka i osłabienie definicji lewicy m.in. z powodu propozycji wprowadzenia 75-procentowego podatku od rocznych dochodów powyżej 1 mln euro, debat na temat pozbawienia obywatelstwa terrorystów oraz przejęcia części elektoratu socjalistów przez prezydenta Emmanuela Macrona i jego partię LREM.
- Wybory regionalne są okazją do testowania sojuszy - uważa politolog i emerytowany dyrektor ds. badań naukowych w Sciences Po Paris Daniel Boy. Dodaje on, że przywódca skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon jest przeszkodą w zjednoczeniu lewicy ponieważ jest przekonany, że może osiągnąć lepszy wynik niż w 2017 roku.
Źródło: PAP