Ministerstwo spraw wewnętrznych Francji poinformowało, że spośród 473 zatrzymanych w związku z protestami ruchu Blokujmy Wszystko, prawie połowę (203 osoby) zatrzymano w Paryżu.
W stolicy Francji, a także w Rennes (na północnym zachodzie kraju) i Nantes (na zachodzie) doszło do starć między protestującymi i policją. Około godziny 21 policja w Paryżu usunęła ostatnich protestujących z placu Republiki, tradycyjnego miejsca demonstracji.
Premier Sebastien Lecornu, w pierwszym dniu po objęciu stanowiska, udał się w środę wieczorem na spotkanie międzyresortowej grupy antykryzysowej. W spotkaniu wziął udział również szef MSW Bruno Retailleau, który oświadczył, że dzięki policji zdołano wyegzekwować prawo.
Retailleau powiedział, że ruch protestu został przejęty przez skrajną lewicę. Podkreślił, że w wystąpieniach wzięło udział wielu ludzi młodych, zwłaszcza w wieku licealnym.
Protesty we Francji
Do późnego popołudnia odbyło się ponad 800 akcji różnego rodzaju - 550 zgromadzeń i ponad 260 blokad. Doszło do ponad 260 przypadków wzniecenia ognia.
W Grenoble w południowo-wschodniej Francji protestujący zapowiedzieli, że będą kontynuować od czwartku blokady przy wjeździe do miasta. Przez Grenoble przeszedł pochód, w którym wzięło udział 30 tysięcy osób według organizatorów, a 11 tysięcy - według policji.
Do akcji protestu 10 września we Francji, pod hasłem "Blokujmy wszystko", wezwał ruch zainicjowany latem. Uczestnicy protestów obwiniają prezydenta Emmanuela Macrona za problemy socjalne i kryzys polityczny.
Jednocześnie na akcjach najbardziej widoczna była skrajna lewica. Demonstranci blokowali drogi, próbowali wtargnąć do budynków - na przykład dworców kolejowych, dopuszczali się aktów wandalizmu. 13 policjantów zostało rannych.
Autorka/Autor: asty/akw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: YOAN VALAT/PAP/EPA