Amerykański policjant, który zastrzelił kobietę w jej sypialni podczas interwencji, został oskarżony o morderstwo i aresztowany - przekazała policja z Fort Worth w Teksasie.
28-letnia Atatiana Jefferson grała w gry wideo z 8-letnim siostrzeńcem w nocy z soboty na niedzielę. W pewnym momencie jej uwagę zwróciły odgłosy dochodzące z podwórka.
Gdy podeszła do okna - najpewniej chcąc sprawdzić przyczynę odgłosów z podwórka - stanęła naprzeciw dwóch funkcjonariuszy, którzy otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonego sąsiada kobiety. Mężczyzna zgłosił na policję, że w domu Jefferson są otwarte drzwi, a wewnątrz pali się światło.
Po otrzymaniu zgłoszenia patrol obszedł podwórko kobiety. Kamery policyjne na mundurach funkcjonariuszy uchwyciły moment, w którym mężczyźni podeszli do okna sypialni. 34-letni funkcjonariusz Aaron Dean krzyknął, by kobieta stojąca w oknie podniosła ręce do góry, a chwilę później oddał strzał.
Atatiana Jefferson zginęła na miejscu.
"To sensowne, że kobieta wzięła broń, skoro poczuła się zagrożona"
Dean zrezygnował ze służby w poniedziałek, nim zwolniono go za naruszenie zasad - powiedział szef policji z Fort Worth Ed Kraus. Tego samego dnia został zatrzymany i osadzony w areszcie. Jest oskarżony o popełnienie morderstwa.
Jak wynika z przekazanych przez agencję Reutera w środę zeznań zatrzymanego byłego już funkcjonariusza, kobieta, która stanęła w oknie miała ze sobą broń.
Według Krausa nie jest to jednak "absolutnie żadne wytłumaczenie". Jak dodał szef policji, zgodnie z teksańskim prawem Jefferson miała prawo bronić siebie i swojego dobytku. - To sensowne, że kobieta wzięła broń, skoro poczuła się zagrożona, albo jeśli ktoś był na zewnątrz - powiedział Kraus, dodając, że śmieć kobiety "niszczy zaufanie do policji, które budowano w społeczności".
62-letni James Smith, sąsiad kobiety, który wezwał policję powiedział, że "gdyby nie wezwał patrolu, ona nadal by żyła". - Takie przypadki sprawiają, że nie chcesz dzwonić na policję - dodał.
Sprawa Bothana Jeana
Umundurowana funkcjonariuszka, wracając ze służby we wrześniu zeszłego roku, miała pomylić mieszkania. Jak tłumaczyła, była przekonana, że jest u siebie, gdy zobaczyła obcego mężczyznę. Myśląc, że to intruz, sięgnęła po służbową broń i oddała strzał. Kobieta sama wezwała policję. Jej ofiarę przetransportowano do szpitala. Tam lekarz stwierdził zgon mężczyzny. 26-latek był absolwentem Uniwersytetu Harding w stanie Arkansas, pracował w Dallas w firmie audytorskiej.
- Byłam przerażona. Bałam się, że ta osoba w moim mieszkaniu zrobi mi krzywdę. Jest mi bardzo przykro - mówiła w sądzie zalana łzami oskarżona. Kobieta przeprosiła bliskich ofiary i poprosiła o łagodne potraktowanie. 31-latce groziło dożywocie.
Autor: ft\mtom / Źródło: Reuters, BBC