Amerykański magazyn "Foreign Policy" stwierdził, że władze w Kijowie, w krajach i instytucjach Zachodu, ale także w Moskwie toczą walkę o serca i umysły przywódców afrykańskich państw, zwłaszcza uzależnionych od importu ukraińskich i rosyjskich zbóż państwach na północy i wschodzie tego kontynentu.
W minionym tygodniu minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba udał się w pierwszą w historii dyplomacji tego kraju podróż do państw afrykańskich. Polityk odwiedził Senegal, Wybrzeże Kości Słoniowej i Ghanę. W poniedziałek musiał przerwać wizytę i wrócił do Kijowa w związku ze zmasowanymi rosyjskimi atakami rakietowymi na ukraińskie miasta - przypomniano na łamach "Foreign Policy".
Podróż Kułeby do Afryki była swego rodzaju "odpowiedzią" na wcześniejsze podobne inicjatywy ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, a także polityków zachodnich, m.in. prezydenta Francji Emmanuela Macrona i sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena.
Na początku września Nigerię, Wybrzeże Kości Słoniowej i Senegal odwiedził także prezydent Andrzej Duda, który podsumował swoją podróż słowami: - Zachód musi traktować Afrykę jak partnera, jeśli chce zwalczać kremlowską dezinformację na tym kontynencie.
Naciski na kraje afrykańskie, by opowiedziały się po jednej ze stron
Kraje afrykańskie stały się celem "ofensywy uroku" ze strony wielu światowych graczy. Podczas gdy Kułeba deklarował w Senegalu wysyłanie tam "łodzi pełnych nasion", Rosja próbuje przedstawić działania Zachodu, a zatem sojusznika Ukrainy, jako przejaw neoimperializmu, a także usprawiedliwiać inwazję dążeniem Kijowa do akcesji do NATO - podkreślił amerykański magazyn.
Wiele państw Afryki stanęło przed trudnymi wyborami. "Egipt, na który przypada większość całkowitej wielkości importu pszenicy na kontynencie, otrzymuje ponad 80 procent (tego zboża) z Rosji i Ukrainy. (...) Naciski na kraje afrykańskie, by opowiedziały się po jednej ze stron (w wojnie), prowadzą do dalszych podziałów między Afryką, Stanami Zjednoczonymi i Europą" - ocenili autorzy opracowania.
Paradoksalnie, najmniej zainteresowani przebiegiem konfliktu wydają się być mieszkańcy państw afrykańskich - zauważył "Foreign Policy". "Zarówno rosyjskie, jak też ukraińskie wizyty były relacjonowane w lokalnych mediach w ograniczonym wymiarze. Na przykład w Nigerii niewiele kanałów poświęciło swój czas antenowy, by (pokazać) przemówienia (zagranicznych) oficjeli" - podkreślono.
Stanowisko afrykańskich stolic może zmienić się wraz ze wzrostem zaangażowania Chin i Indii, które w poniedziałek ponowiły apele o deeskalację ukraińsko-rosyjskiego konfliktu. Pekin i Delhi to kluczowi partnerzy gospodarczy wielu państw Afryki - konkluduje "Foreign Policy".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/EmmanuelMacron