Kwoty relokacji uchodźców muszą zostać zaakceptowane przez wszystkich - oświadczył minister spraw zagranicznych Finlandii Timo Soini.
Soini uczestniczył w poniedziałek w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej w Brukseli.
Jak oświadczył szef MSZ, Finlandia nie zgodzi się na przyjęcie nowych uchodźców z Włoch, dopóki pozostałe kraje unijne nie wypełnią poprzedniego zobowiązania co do relokacji.
- Wymagamy dotrzymania umów. Wyjściową kwotą jest 160 tysięcy osób i dla niej trzeba znaleźć rozwiązanie. Gdy to nastąpi, możemy rozważać kontynuację (relokacji - przyp. red). Bez tego, nie - oświadczył Soini cytowany przez fińską agencję prasową STT.
Według szefa fińskiej dyplomacji obecna sytuacja powoduje, że Unia traci na wiarygodności.
- Kwoty relokacji muszą zostać zaakceptowane przez wszystkich - dodał szef fińskiej dyplomacji.
Nie wypełniły zobowiązań
Agencja STT przypomniała, że Węgry, Czechy i Polska nie zastosowały się do wspólnej decyzji krajów unijnych o relokacji uchodźców z Włoch i Grecji. Finlandia zaś wypełniła swoje zobowiązanie.
Wcześniej zarówno premier Finlandii Juha Sipila, jak i minister spraw wewnętrznych Paula Risikko przyznali, że Finlandia mogłaby zgodzić się na przyjęcie dodatkowych uchodźców, jeśli relokacja zostałaby uzgodniona na poziomie wszystkich krajów unijnych.
Kryzys migracyjny
W trakcie pierwszego kryzysu migracyjnego, który rozpoczął się w 2015 roku, do Europy przybyło ponad 160 tysięcy uchodźców. Od początku tego roku do Włoch przez Morze Śródziemne trafiło już około 90 tysięcy.
Na poziomie unijnym kwestie rozwiązania kryzysu migracyjnego mają być dyskutowane ponownie na jesieni.
W ramach pierwszego unijnego porozumienia z roku 2015 Finlandia ma zapewnić schronienie 2078 osobom z Włoch i Grecji. Przyjęła już ponad 1600. Oprócz tego od 2015 roku na własną rękę do Finlandii przybyło ponad 40 tysięcy uchodźców z Afryki i z Bliskiego Wschodu. Blisko 12 tysięcy z nich otrzymało prawo pobytu w Finlandii. Pozostali dostali decyzję negatywną - część z nich złożyła odwołania do sądów, inni opuścili już kraj lub czekają na rozstrzygnięcie swojej sytuacji przez urzędników.
Autor: js//now / Źródło: PAP