Samolot rozbił się niedaleko krateru czynnego wulkanu. Znaleziono ciała czterech osób

Źródło:
BBC, CNN
Wybuch wulkanu Mayon na Filipinach w 2018 roku
Wybuch wulkanu Mayon na Filipinach w 2018 rokuArchiwum Reuters
wideo 2/2
Wybuch wulkanu Mayon na Filipinach w 2018 rokuArchiwum Reuters

Ratownicy znaleźli ciała wszystkich czterech ofiar katastrofy niewielkiego samolotu, który rozbił się w pobliżu krateru aktywnego wulkanu Mayon na Filipinach - informuje BBC. Cessna 340 wystartowała w sobotę, 18 lutego, z lotniska Bicol w prowincji Albay na Filipinach i zmierzała do stolicy kraju, Manili. Ofiary to dwóch Australijczyków i dwóch Filipińczyków. Przyczyna wypadku na razie nie jest znana.

Jak podaje BBC, w czwartek, 23 lutego, filipińskie władze potwierdziły śmierć wszystkich osób, które znajdowały się w samolocie Cessna 340, znalezionym ok. 300 metrów od krateru wulkanu Mayon. Wcześniej CNN informowała, że na pokładzie maszyny było dwóch Australijczyków - Simon Chipperfield i Karthi Santhanam, konsultanci z firmy geotermalnej Energy Development Corp. z siedzibą w Manili, a także dwóch Filipińczyków, w tym pilot.

Wrak rozbitej Cessny 340 w pobliżu krateru aktywnego wulkanu Mayon na Filipinach.Joey Salceda/Facebook

Przedsiębiorstwo, w którym zatrudnieni byli Australijczycy, w czwartek potwierdziło śmierć swoich pracowników. Podało także tożsamość ofiar pochodzących z Filipin. To Rufino James Crisostomo Jr. i Joel Martin. Władze zapowiedziały śledztwo mające ustalić przyczynę katastrofy.

Akcja ratunkowa na FilipinachBFP/EPA

ZOBACZ TEŻ: Samolot rozbił się tuż po starcie. Na pokładzie "coś się wydarzyło"

Filipiny. Wrak samolotu

Cessna 340 wystartowała w sobotę, 18 lutego, z lotniska Bicol w prowincji Albay na Filipinach i zmierzała do stolicy kraju, Manili. Samolot stracił jednak kontakt z kontrolerami lotów. Następnego dnia wrak samolotu przypominającego zaginioną maszynę zlokalizowano w okolicy szczytu aktywnego wulkanu Mayon, na wysokości ponad 1800 metrów. Akcję ratunkową - z udziałem ponad 200 osób - rozpoczęto dopiero po uzyskaniu zgody Filipińskiego Instytutu Wulkanologii i Sejsmologii.

BBC podkreśla, że bezpieczne sprowadzenie ciał na dół jest dla służb dużym wyzwaniem. Nadal istnieje bowiem ryzyko występowania eksplozji pary oraz osuwisk skalnych z krateru. Jak wynika z czwartkowych danych miejscowych wulkanologów, Mayon pozostaje poniżej drugiego poziomu w pięciopoziomowym systemie ostrzegawczym. Zagrożeniem są też występujące w okolicy ulewne deszcze, które mogą spłukiwać fragmenty skał w dół zbocza góry.

Po raz ostatni filipiński wulkan wybuchł w 2018 roku, zmuszając wówczas dziesiątki tysięcy okolicznych mieszkańców do ewakuacji.

ZOBACZ TEŻ: Boeing zaczął pikować do oceanu. Piloci uratowali go pięć sekund przed uderzeniem o wodę

Autorka/Autor:kgo//az

Źródło: BBC, CNN

Źródło zdjęcia głównego: Joey Salceda/Facebook