Mały samolot z czterema osobami na pokładzie rozbił się w poniedziałek na lotnisku Provo w stanie Utah. Jedna osoba zginęła, trzy trafiły do szpitala. Okoliczności wypadku bada amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu. Lotnisko pozostanie zamknięte do południa we wtorek.
Prywatny samolot rozbił się zaraz po starcie, ok. 11.35, a jedna z trzech osób, które przeżyły, została przewieziona do szpitala w stanie krytycznym. Pozostali dwaj pasażerowie odnieśli "drobne stłuczenia" - poinformowały władze Provo City, cytowane przez stację ABC News. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) podała w mediach społecznościowych, że bada okoliczności wypadku maszyny, zidentyfikowanej jako Embraer Phenom 300.
Samolot wzbił się trzy metry nad ziemię i spadł
Brian Torgersen, przedstawiciel lotniska Provo, w rozmowie z portalem FOX13 powiedział, że samolot wyglądał na bardzo uszkodzony i był zaskoczony, że dwie osoby przebywające na pokładzie wyszły z wypadku "ze stosunkowo niewielkimi obrażeniami". Jak zaznaczył, samolot wzniósł się zaledwie trzy metry nad ziemię, zanim spadł. - Nikt nie wie, co się stało. Zaraz po starcie wydarzyło się coś, co spowodowało utratę kontroli nad samolotem - stwierdził. Togersen miał być jedną z pierwszych osób na miejscu zdarzenia.
Odwołane loty
Szczegóły, takie jak miejsce, do którego leciał samolot i tożsamość pasażerów, nie zostały ujawnione. Lotnisko pozostanie zamknięte do południa we wtorek. W związku z tym linie lotnicze Allegiant Air odwołały dziewięć lotów. Rzecznik przewoźnika przekazał, że firma kontaktuje się bezpośrednio z pasażerami, aby zaproponować zwrot pieniędzy lub zmianę terminu podróży.
Źródło: ABC News, FOX13, NTSB
Źródło zdjęcia głównego: Vytautas Kielaitis / Shutterstock