W poniedziałek wieczorem czasu lokalnego agenci FBI przez około cztery godziny przeszukiwali dom Pauli Broadwell w Charlotte, w Karolinie Północnej. W sprawie kochanki gen. Davida Petraeusa pojawiają się też kolejne fakty.
Przeszukania dokonano mimo, że w ostatnich dniach przedstawiciele władz twierdzili, że śledztwo jest już na ukończeniu. FBI do tej pory twierdziło również, że w wymianie maili między Petraeusem a Broadwell, która stała się zarzewiem całej afery, nie znaleziono niczego, co przypominałoby złamanie tajemnicy wojskowej.
Do tej pory FBI twierdziło również, że Petraeus nie przekazał Broadwell żadnych tajnych informacji w inny sposób mimo, że na dysku jej komputera znaleziono kopie dokumentów sklasyfikowanych jako poufne. Śledczy nie znaleźli jednak dowodów na to, że Broadwell miała je od Petraeusa.
FBI pod ostrzałem
Samo Biuro jednak również przy okazji afery znalazło się w ogniu krytyki. Niektórzy członkowie Kongresu mają pretensje do FBI, że dopiero na dzień przed dymisją Petraeusa w piątek dowiedzieli się o całej sprawie.
Przywódca republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Eric Kantor powiedział tymczasem, że już w październiku dowiedział się o dochodzeniu prowadzonym przez FBI w sprawie Petraeusa, a, jak podał "Wall Street Journal", o intymnych kontaktach generała z Paulą Broadwell prokurator generalny Eric Holder wiedział już w lecie.
Media w USA sugerują, że informacji o śledztwie i romansie generała nie przekazano do Białego Domu wcześniej, aby nie zakłócać kampanii przed wyborami prezydenckimi.
Półnagi agent
FBI ma też inny problem. Jak podaje "Wall Street Journal", agent, który rozpoczął śledztwo w efekcie prowadzące do dymisji Petraeusa, został od niego odsunięty już latem.
Agent bowiem wysłał jednej z zamieszanych w sprawę kobiet, Jill Kelley, swoje półnagie zdjęcie. Agent znał Kelley od dawna; maila, w którym występuje bez koszulki, wysłał jej jeszcze przed rozpoczęciem sprawy, ale FBI uznało, że jego zaangażowanie w śledztwo może być podyktowane przyczynami osoboistymi.
To właśnie skarga Kelley, długoletniej przyjaciólki rodziny Petraeusów, do FBI na niepokojące ją maile naprowadziła śledczych na trop afery, która zakończyła się dymisją szefa CIA. Jill Kelley jest chirurgiem, mieszka w Tampie z mężem i dziećmi. Petraeusa poznała, gdy był szefem wojskowej jednostki na Florydzie, a sama pracowała w bazie MacDill Air Force jako wolontariuszka.
Mężczyzna nie przestał się jednak interesować śledztwem. Jak podaje "WSJ", powiadomił o nim nawet jednego z kongresmenów. Bał się bowiem, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan. Kongresmen przekazał sprawę dalej, aż trafiła do kierownictwa FBI. Do tego czasu Biuro już wiedziało, że niepokojące maile do Kelley wysyłała Broadwell.
Teraz oficjalnie
Całą sprawę, która gmatwa się coraz bardziej, kierownictwo FBI będzie miało okazję wytłumaczyć w tym tygodniu przed komisją ds. wywiadu Izby Reprezentantów. Jednocześnie Senat będzie zajmował się rolą CIA w ataku na konsulat amerykański w libijskim Bengazi 11 września. W zamachu zginął ambasador USA w Libii Christopher Stevens. Wielu polityków ma pretensje m.in. do CIA, że nie udało się zapobiec atakowi.
Autor: mtom / Źródło: Wall Street Journal, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters