Kraje europejskie przedstawiły we wtorek w Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji przewidującej nowe sankcje wobec władz Syrii i wymierzonej przede wszystkim w prezydenta tego kraju Baszara el-Asada - poinformowały źródła dyplomatyczne.
Przedstawicielstwo Francji przy ONZ poinformowało na Twitterze, że projekt przedstawiła Francja i jej partnerzy. Tekst został przedstawiony w czasie konsultacji Rady Bezpieczeństwa na temat Syrii przez Francję, Wielką Brytanię, Niemcy i Portugalię; jest silnie popierany przez Stany Zjednoczone - twierdzą źródła dyplomatyczne.
Prezydent Asad został wymieniony w rezolucji, na czele 23 osób i czterech przedsiębiorstw, które ponoszą odpowiedzialność za przemoc wobec opozycji. W razie przegłosowania rezolucji ich aktywa zostałyby zamrożone. Projekt dokumentu wzywa także do "całkowitego embarga na broń".
Interwencja militarna?
W tekście nie znalazła się natomiast żadna wzmianka o możliwości militarnej interwencji w Syrii. - Naród syryjski w wyraźny sposób dał do zrozumienia, że nie życzy sobie obcej interwencji wojskowej - podkreśliła w CNN ambasador USA przy ONZ Susan Rice.
Zachodni dyplomaci spodziewają się, że przed głosowaniem projekt wywoła żywe dyskusje.
Moment nieodpowiedni
Rosyjski ambasador przy ONZ Witalij Czurkin oświadczył natomiast, że moment nie jest odpowiedni na przyjęcie sankcji. Z kolei rzecznik chińskiej dyplomacji Ma Zhaoxu podkreślił w Pekinie, że to "do Syrii powinna należeć decyzja o przyszłości Syrii". Zarówno Rosja, jak i Chiny są stałymi członkami RB ONZ, przysługuje im zatem prawo weta.
Rada Bezpieczeństwa ONZ na początku sierpnia przyjęła deklarację potępiającą "gwałcenie praw człowieka i użycie siły przeciwko cywilom przez syryjskie władze".
Wezwanie do współpracy
We wtorek Rada Praw Człowieka ONZ przyjęła rezolucję, w której domaga się od władz w Damaszku współpracy z niezależną komisją do zbadania działań rządu syryjskiego przeciwko uczestnikom opozycyjnych protestów, w tym możliwych zbrodni przeciwko ludzkości.
Mimo apeli świata protesty przeciw autorytarnym rządom prezydenta Asada są przez niego wciąż krwawo tłumione. Według obrońców praw człowieka, od połowy marca w demonstracjach zginęło około 2 tys. osób.
Źródło: PAP