Erdogan "po raz pierwszy ma do czynienia ze zjednoczoną opozycją"


Dla prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana nadchodzące wybory prezydenckie i parlamentarne mają być ukoronowaniem jego wieloletnich wysiłków zmierzających do zmiany tureckiego systemu politycznego z parlamentarnego na prezydencki.

Eksperci są jednak zgodni, że mimo iż Erdogan i rządząca obecnie Turcją Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prowadzą w sondażach, opozycja i jej główny kandydat na prezydenta Muharrem Ince depczą im po piętach.

- Prezydent Erdogan jest w dalszym ciągu najbardziej popularnym tureckim politykiem, ale po raz pierwszy w swojej karierze politycznej ma do czynienia ze zjednoczoną opozycją, która, jeśli dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich, poprze jednogłośnie jego przeciwnika. To stanowi dla Erdogana realne zagrożenie – mówi PAP Kerem Oktem, wykładowca nauk politycznych na uniwersytecie w Grazu. - Co więcej Ince, kandydat Partii Ludowo-Republikańskiej(CHP), który według sondaży ma szansę przejścia do drugiej rundy, zupełnie niespodziewanie okazał się nie tylko wygadany i dowcipny, ale także niezmiernie kontaktowy – kontynuuje Oktem. - Nigdy dotąd opozycji nie udało się przeciwstawić Erdoganowi polityka, który dorównywałby mu charyzmą i miał podobnie cięty język. Ince pokazał tureckim wyborcom, że Erdogan nie jest niezwyciężony - podkreśla.

Przedterminowe wybory

W planach Erdogana przedterminowe wybory, które mają się odbyć 24 czerwca, zajmują szczególne miejsce. Chociaż i teraz władza Erdogana jest prawie nieograniczona, dopiero w ich wyniku z systemu politycznego Turcji oficjalnie zniknie urząd premiera, a rola parlamentu zostanie poważnie uszczuplona. Pierwotnie wybory były zaplanowane na listopad przyszłego roku, ale pogłębiające się ekonomiczne problemy Turcji spowodowały, że prezydent postanowił je przenieść na czerwiec bieżącego roku. Pełen determinacji, aby odnieść zdecydowane zwycięstwo, 64-letni polityk zawarł też przymierze z Devletem Bahcelim, przywódcą Nacjonalistycznej Partii Działania (MHP), razem wprowadzając w życie wiosną tego roku nowe zasady zawierania przedwyborczych koalicji.

Wybory prezydenckie w Turcji. SondażePAP/Reuters

Nie doceniali opozycji. "Przeliczyli się"

- Obaj politycy okazali się niezmiernie krótkowzroczni, przygotowując tę zmianę ustawodawczą. Wierzyli, że opozycja jest tak podzielona, że nigdy nie uda jej się porozumieć. Przeliczyli się – mówi PAP niezależny ekspert ds. międzynarodowych Yoruk Isik. Tłumaczy on, że sojusze wyborcze pozwalają partiom obejść regulacje, według których muszą zdobyć pojedynczo co najmniej 10 proc. głosów, by wejść do parlamentu. W praktyce oznacza to, że w wyniku niedzielnych wyborów do parlamentu prawdopodobnie dostaną się nie tylko współpracujące z AKP, MHP i skrajnie prawicowa islamistyczna Wielka Partia Jedności (BBP), ale także partie startujące w porozumieniu z socjaldemokratyczną CHP, czyli nacjonalistyczna Dobra Partia (IYI), islamistyczna Partia Szczęścia (SP) oraz umiarkowanie prawicowa Partia Demokratyczna (DP).

Parlament prawdziwie reprezentatywny

- Jeśli próg wyborczy przekroczy także prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP), a wszystko wskazuje na to, że tak się stanie, nowy parlament będzie najbardziej reprezentatywny od czasów powstania Republiki Tureckiej – powiedział PAP Ahmet Sozen, wykładowca nauk politycznych na Wschodnio-Śródziemnomorskim Uniwersytecie na północnym Cyprze. Sozen podkreśla, że od tego jak w wyborach wypadnie HDP, która startuje samodzielnie i której tysiące czołowych działaczy, łącznie z kandydującym na urząd prezydenta Selahattinem Demirtasem, znajdują się w więzieniu, wiele będzie zależało. - Jeśli HDP zdobędzie wymagane 10 proc. głosów, partia ta będzie miała w nowym 600-osobowym parlamencie około 80 posłów. Jeśli nie, jej klęska znacząco wzmocni pozycję AKP – mówi Sozen. Potwierdza też słowa Oktema, że jeśli dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich, większość zwolenników HDP odda głos na Incego i właśnie to ich głosy mogą przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść kandydata CHP.

Wybory parlamentarne w Turcji. SondażePAP/Reuters

Kurdyjski głos trudny do przewidzenia

Dimityr Beczew z Uniwersytetu Północnej Karoliny podkreśla jednak, że nie wszyscy Kurdowie popierają HDP i Demirtasa, którego Erdogan oskarża o współpracę z powszechnie uważaną za organizację terrorystyczną separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). - Wielu konserwatywnych Kurdów w przeszłości głosowało na AKP i Erdogana, bo wierzyli, że tylko on może zapewnić im spokój i bezpieczeństwo – tłumaczy Beczew w rozmowie z PAP. - Nikt nie wie, jak zagłosują obecnie, ponieważ głos Kurdów jest generalnie trudny do przewidzenia. Na razie możemy więc tylko spekulować - dodał. Beczew wskazuje też na fakt, że to właśnie na południowym wschodzie Turcji, gdzie większość ludności jest kurdyjska, wyniki wyborów mogą zostać sfałszowane. - Obawia się tego znaczna część wyborców, którzy wierzą, że w sytuacji, gdy wyścig jest tak wyrównany, a o zwycięstwie może zadecydować niewielka różnica głosów, wiele może zależeć o instytucji, które kontrolują przebieg wyborów, czyli krótko mówiąc - od rządu – tłumaczy.

Niepewna przyszłość

Beczew uważa, że bez względu na to, kto wygra wybory, Turcję czeka niepewny okres politycznych przetasowań i napięć. - Po pierwsze, istnieje duża możliwość, że różnica między zwycięzcą a pokonanym w tych wyborach będzie minimalna, co może doprowadzić do konfliktów – analizuje. - Po drugie, osobiście myślę, że Erdogan zostanie prezydentem, ale może mu się nie udać utrzymać większości w parlamencie, a taki rezultat może doprowadzić do powtórzenia wyborów parlamentarnych, tak jak w 2015 roku. Po trzecie brak większości w parlamencie może też spowodować, że prezydent mimo obietnicy nie zniesie stanu wyjątkowego, ponieważ tylko w ten sposób będzie mógł skutecznie rządzić - zauważa Beczew. Cokolwiek się stanie, Turcję czeka co najmniej następne pół roku politycznej niepewności i związanej z tym huśtawki ekonomicznej - przewiduje Beczew. - Musimy więc przygotować się na wiele nie zawsze przyjemnych niespodzianek – ostrzega.

Autor: momo\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: